kredyt kosztuje
kredyt kosztuje
Za każdy kredyt musimy w jakiejś formie zapłacić. Jeśli nie będą to opłaty związane z samym kredytem, to może okazać się, że konieczne jest opłacenie obowiązkowego ubezpieczenia. Choć kredyt 0% jest możliwy (nie jest wtedy objęty przepisami ustawy o kredycie konsumenckim), to jednak należy pamiętać, że czym innym jest kredyt nieoprocentowany, a czym innym kredyt bez kosztów. Dlatego też o wiele ważniejsza od wysokości odsetek jest tzw. rzeczywista stopa oprocentowania. Przy jej obliczaniu uwzględnia się wszystkie koszty, do zapłaty których będziemy zobowiązani (opłaty przygotowawcze, prowizje za udzielenie kredytu, koszt ubezpieczenia, itp.). Dopiero ta wartość pozwala ocenić kredyt. Dlatego też musi być umieszczana we wszystkich reklamach (niestety najczęściej jest podawana drobnym druczkiem) i przede wszystkim w umowie kredytowej.
Jak się okazuje, miał takie prawo. Teraz nasza Czytelniczka może jedynie dochodzić swoich praw w sądzie.
Pani Ewa (nazwisko i adres do wiadomości redakcji cztery lata temu poręczyła koleżance z pracy 6 tysięcy zł. pożyczki. Pieniądze miały rzekomo być przeznaczone na kupno działki. Kredyt został zaciągnięty na dwa lata. Nasza Czytelniczka była jedyną żyrantką.
- Koleżanka spłaciła tylko kilka pierwszych rat. Każda wynosiła niewiele ponad 300 złotych. Potem rozchorowała się, przeszła na rentę. Ma pracującego męża, który całkiem nieźle zarabia. Zatem dziwię się, że nie miała pieniędzy, by spłacać dług - opowiada pani Ewa.
Komornik wszedł na pensję
A jednak koleżanka nie oddawała pieniędzy, więc bank ściągnął je z żyrantki. Pani Ewa musiała specjalnie zaciągnąć kredyt, by spłacić zobowiązania byłej koleżanki z pracy. Oprócz tego komornik wszedł na pensję naszej Czytelniczki. Co miesiąc zabierał jej 500 zł.
- W międzyczasie zmarł mi mąż, więc trudno mi było poradzić sobie z długami. Jednak dałam radę i wraz z odsetkami i innymi dodatkowymi opłatami oddałam bankowi ponad 7 tysięcy złotych. Koleżanka, gdy tylko mnie widzi na ulicy, ucieka. W czerwcu 2007 roku wysłałam do niej pismo z prośbą o oddanie długu. Nie odpisała. Czy jest teraz jakakolwiek możliwość odzyskania moich pieniędzy? Dla mnie to ogromna suma. Proszę, poradźcie mi, co mam robić. Jedno wiem na pewno - już nigdy w życiu nikomu nie podżyruję pożyczki. Dostałam nauczkę na całe życie - słyszymy.
Wszystko jest w umowie
Czy musimy spłacać kredyt, który podżyrowaliśmy?
- Tak, poręczając kredyt, stajemy się w razie opóźnienia z jego spłatą odpowiedzialni na równi z osobą, której udzieliliśmy poręczenia. A kredytodawca ma do wyboru, od kogo będzie dochodzić zapłaty. Zatem nie musi poszukiwać kredytobiorcy, który uchyla się od spłaty pożyczki. Może zwrócić się do poręczyciela - słyszymy.
Poręczyciel powinien być powiadamiany o każdym opóźnieniu w spłacie kredytu, chyba że w umowie zostało to inaczej zapisane. Jeśli kredytodawca nie powiadomi poręczyciela, nie spowoduje to, że będzie on zwolniony od odpowiedzialności za poręczony kredyt, ale wpłynie to na rozmiar tej odpowiedzialności, np. skróci okres, za który trzeba będzie zapłacić karne odsetki.
Bez opłaty sądowej
Zatem, co ma zrobić nasza Czytelniczka? Romuald Radomski, powiatowy rzecznik konsumentów w Bydgoszczy, mówi wprost: - Jeśli nieuczciwa koleżanka nie chce zwrócić pieniędzy, wydaje mi się, że pozostaje dochodzenie swoich praw na drodze sądowej. Należy z sądu pobrać i wypełnić wymagany druk pozwu. Jeżeli pozew do sądu składa rzecznik konsumentów, to zwolniony jest on z opłaty sądowej.
