1 zł zainwestowane w drogi wodne daje 6 zł. Kontenerowcem z Gdańska do Warszawy

- Ten wiatr to największy problem podczas tego rejsu. Wody jest wystarczająco dużo - stwierdza Czesław Błocki z Torunia, kapitan 50-metrowego zestawu składającego się pchacza "Hetman" i barki "Galar-2". Na barce znajduje się 20 kontenerów, które w tzw. promocyjno-badawczym rejsie kontenerowym mają być przewiezione z Gdańska do Warszawy (do 27 kwietnia).

Wielka barka dopłynie dziś do Bydgoszczy, a wszystko w ramach projektu EMMA. Będzie się działo!

- Właśnie do Warszawy, bo gdyby ten rejs zorganizowano tylko do Bydgoszczy, to nikt w Polsce by się tym nie zainteresował - uważa kapitan. I dodaje, że na co dzień pływa pchaczem po Zatoce Gdańskiej, ale chciałby wozić kontenery w głęb kraju, bo przeładunki w portach Trójmiasta wciąż rosną i niedługo trasy kolejowe i samochodowe stana się przysłowiowym wąskim gardłem transportu.

Liczy się ekonomia

- To jeden aspekt tego problemu, a drugie to kalkulacja ekonomiczna. Przecież każda złotówka zainwestowana w drogi wodne daje w optymistycznym wariancie sześć złotych zysku, a w pesymistycznym cztery - przekonuje Stanisław Wroński, pełnomocnik marszałka województwa kujawsko-pomorskiego ds. dróg wodnych.

Kujawsko-Pomorskie pilnie chce zapór i żeglugi na Wiśle

- Tak jest. To transport tani, ekologiczny i bardzo bezpieczny, oczywiście przy założeniu, że szlak jest dostosowany do żeglugi - mówi Edward Ossowski, prezes Żeglugi Bydgoskiej. - Cieszę się, że nasze państwo wreszcie przystąpiło do konwencji AGN, która zobowiązuje nas do przystosowania głównych dróg wodnych do standardów międzynarodowych. I w przyszłości, bez względu na kolejne opcje polityczne, trzeba będzie to zobowiązanie realizować. Jestem za budową stopni wodnych na Wiśle, bo tylko one zapewnią odpowiednią głębokość dla żeglugi międzynarodowej i możliwość pływania całodobowego.
Prezes Ossowski chciałby dzięki temu zwiększyć przewozy z ok. 1 mln ton rocznie do przynajmniej trzech. Teraz przewozi się tylko lokalnie i przeważnie kruszywa.

Najpierw turystyka

Żaneta Marciniak, pracownik naukowy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, uważa że rewitalizacja Wisły to wymóg cywilizacyjny. Jej zdaniem, pierwszym elementem tego wyzwania jest zwrot miast ku rzekom i rozwój turystyki. Jak bardzo się rozwinęła widać najlepiej na tzw. Pętli Żuławskiej, gdzie powstała cała sieć marin i przystani. Na Wiśle pierwszymi jaskółkami są mariny we Włocławku, Toruniu, Bydgoszczy (po wpłynięciu na Brdę), Grudziądzu.

Wszystko pod kontrolą

Wprowadzaniem danych z rejsu do komputera zajmuje się m.in. Jędrzej Styś, student UKW (kierunek rewitalizacji dróg wodnych). - Sondujemy głębokość oraz inwentaryzujemy zagospodarowanie przestrzenne rzeki , ze szczególnym uwzględnieniem nabrzeży, przystani i portów. Identyfikujemy przeszkody nawigacyjne. I niestety mam na szlaku rozmyte ostrogi wiślane i zawieszone na nich kłody drzew.

Nad bezpieczeństwem rejsu czuwają Aleksander Rapacki i Konrad Wojcieszyński z włocławskiego WOPR-u. Ich łódź motorowa przycumowana przy rufie barki radzi sobie w każdych warunkach nawigacyjnych i pogodowych.

W poniedziałek kontenerowiec dopłynie z Torunia do Włocławka.

Program EMMA

Organizatorami rejsu są urząd marszałkowski w Toruniu i miasto Bydgoszcz. Wydarzenie odbywa się w ramach międzynarodowego projektu EMMA, który ma zwiększyć możliwości przewozu towarów i rozwinąć logistykę w państwach nadbałtyckich.