Nauczycielka wyżęła 11-letniemu uczniowi mokrą gąbkę na głowę, szarpała go i popychała. Przed sądem tłumaczyła, że nie chciała go skrzywdzić ani obrazić.
To był spokojny i radosny chłopiec. Początkowo nikt nie rozumiał, dlaczego stał się płochliwy i nerwowy. Zaczęły się problemy ze snem, unikanie rówieśników i strach przed pójściem do szkoły. - Kilka razy żalił się, że nauczycielka drwi z niego przy kolegach z klasy. Rodzice zaczęli się tym interesować. Wkrótce potwierdziły to inne dzieci - mówi Maria Jabłońska z Łowinka (powiat świecki), zaangażowana w wyjaśnienie sprawy wstrząsającej jej wsią, a nawet całą gminą Pruszcz.
Chodzi o konflikt w Szkole Podstawowej w Łowinku. Nauczycielka historii i języka polskiego dostała wyrok za znęcanie się nad 11-letnim uczniem. Jabłońska jest jego ciocią i pełnomocniczką.
Nauczycielka częściowo przyznała się do winy tłumacząc, że w jej zachowaniu nie było żadnej agresji i nie chciała uczniowi zrobić krzywdy ani go obrazić. Podkreślała, że jej celem było uświadomienie chłopcu niestosowności jego zachowania.
Sąd wziął pod uwagę, że oskarżona wyraziła żal i wcześniej nie była karana. Wymierzył jej 1000 złotych kary na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej i warunkowo umorzył postępowanie na rok.
„W ocenie sądu orzeczony środek karny będzie realną dolegliwością dla oskarżonej, która winna zrodzić w niej świadomość, że stosowane przez nią niektóre metody wychowawcze nie są społecznie akceptowane” - uzasadnił sędzia Marcin Rafiński.
Rodzice ostro protestowali
Sprawa zgłoszona prokuraturze znalazła finał w sądzie. Osobnym tokiem toczyło się postępowanie wszczęte przez dyrektorkę szkoły w Łowinku i kuratorium. Dyrektor SP w Łowinku przygotowała ankiety, w których zapytała uczniów, co myślą o obwinianej nauczycielce i o koledze, który się na nią skarży.
Dyrektor SP w Łowinku przygotowała ankiety, w których zapytała uczniów, co myślą o obwinianej nauczycielce i o koledze, który się na nią skarży. To były ankiety imienne! Jeszcze tego samego dnia na zebraniu szkolnym rodzice protestowali przeciwko takiemu wyjaśnianiu sprawy - dodaje Jabłońska.
Zdaniem rodziców, celem ankiet była próba udowodnienia, że to uczeń zachowywał się źle. Tymczasem... „Stwierdzono, że uczniowie opisują sytuacje, w których nauczycielka wycisnęła wodę z gąbki na głowę chłopca oraz wymieniają niewłaściwe zachowanie nauczycielki, takie jak: szarpanie, wyśmiewanie” - czytamy w protokole podpisanym przez dyrektorkę.
Mistrzowie Parkowania w Regionie - zobacz galerie zdjęć
- Dwa dni później, w towarzystwie oskarżonej nauczycielki pojawili się w szkole przedstawiciele Wolnego Związku Zawodowego „Solidarność-Oświata” - opowiada Jabłońska. - Poprosili o ankiety i choć nie dostali ich od razu, kilka dni później mieli wszystko: ankiety i protokoły z zebrania rodziców - Jabłońska podkreśla, że na tym etapie związki nie miały prawa bronić swojego członka, a wgląd do dokumentów powinien być dla nich możliwy dopiero wtedy, gdyby nauczycielka nie chciała przyjąć kary.
- To była kara porządkowa, jak za spóźnianie się do pracy czy niewłaściwe prowadzenie dziennika - podkreśla Jabłońska. - Jej wymierzenie zablokowało postępowanie rzecznika dyscyplinarnego, które polecił wszcząć kurator oświaty. To najprawdopodobniej skończyłoby się karą za naruszenie dobra dziecka, czyli z art. 6 Karty Nauczyciela, co najmniej zawieszeniem, a nie upomnieniem, jak za spóźnianie do pracy!
Więcej w piątkowej "Gazecie Pomorskiej" i na plus.pomorska.pl.
Pogoda na dzień (24.06.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE
TVN Meteo Active