Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

15-latka ucieka po raz czwarty z domu. Jedni jej szukają. Inni radzą policji, żeby nie szukała

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Dziewczyna z Bydgoszczy zaginęła 4. raz. Jedni współczują jej rodzicom. Drudzy ich krytykują, że sami powinni szukać córki, a nie znowu angażować służby
Dziewczyna z Bydgoszczy zaginęła 4. raz. Jedni współczują jej rodzicom. Drudzy ich krytykują, że sami powinni szukać córki, a nie znowu angażować służby Mariusz Kapała/zdjęcie ilustracyjne
15-latka uciekła po raz czwarty z domu. - Niech przynajmniej policji nie przysparza dodatkowej roboty. Niech służby jej nie szukają - uważają niektórzy bydgoszczanie. A policja im odpowiada.

Zobacz wideo: Bydgoska "drogówka" podsumowała rok 2021. Ponad 16 tys. wystawionych mandatów

od 16 lat

„Policjanci z Fordonu prowadzą poszukiwania 15-latki, która w poniedziałek (31.01.2022) wyszła z miejsca zamieszkania, nie informując nikogo, gdzie się udaje. Do chwili obecnej nie nawiązała kontaktu z rodziną. Funkcjonariusze ustalają w tej sprawie świadków, mogących się przyczynić do odnalezienia nastolatki”. Tak zaczyna się komunikat, wysłany przez bydgoską policję.

Historia się powtarza

Okazuje się, że 15-letnia Ola już po raz czwarty zniknęła z domu na dłużej. Jedni włączają się w poszukiwania nastolatki. Drudzy krytykują. - Dziewczyna znowu stawia wszystkie służby na nogi - przekonują. - Skoro ucieka z domu czwarty raz, a w przypadku trzech poprzednich się odnalazła, to pewnie tym razem będzie tak samo. Policjanci muszą jej szukać, zamiast zajmować się rozpoznawaniem innych spraw. To nie jest przecież tak, że istnieje oddział specjalny do spraw poszukiwań jednej dziewczyny. Może funkcjonariusze powinni odmówić przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu. Niech rodzice nastolatki ją zdyscyplinują.

- Przyjęcie zgłoszenia o zaginięciu stanowi nasz obowiązek - mówi kom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Nie wolno nam nie podjąć poszukiwań. Każde tego rodzaju poszukiwanie czy podobne działania służb wiążą się z nakładem sił i środków.

Nie tylko przecież policjanci angażują się w poszukiwania zaginionego człowieka. Strażacy, płetwonurkowie - tak samo. Pogotowie ratunkowe też jest... w pogotowiu. Nie da się jednocześnie określić, ile kosztowałoby przeprowadzenie akcji przez służby. Sąd może natomiast to uczynić i czasem tak robi. Może nie w sytuacji, gdy chodzi o zaginięcie człowieka, ale w innych przypadkach. Chociażby wtedy, gdy ktoś robi głupi żart.

Już tak bywało. - Widziałem, jak dwie osoby wpadły do Jeziora Mogileńskiego i zaczęły się topić - taki sygnał otrzymała policja w Mogilnie. To był jednak fałszywy alarm. Stał za nim pijany 30-latek. Mężczyzna nie umiał racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania. Jego sprawą zajął się sąd.

Za bezpodstawne wezwanie służb ratowniczych Kodeks wykroczeń przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności i grzywnę do 1500 zł.

W kraju też się podobne akcje dzieją. 33-latka ze Świnoujścia zadzwoniła na straż pożarną. Zgłosiła pożar w hotelu, chociaż pożaru nie było. - Zachowanie kobiety spowodowało zakłócenie pracy jednostki ratowniczo-gaśniczej i wygenerowało niepotrzebne czynności strażaków oraz obsługi hotelu. Policjanci skierują przeciwko kobiecie wniosek o ukaranie do sądu - informowała później policja.

16-latka z Katowic spotkała się z koleżankami. Miały się uczyć. Im jednak kawały były w głowach. Dziewczyna zadzwoniła pod przypadkowo wybrany numer. Odebrał mężczyzna. Przekazała mu, że pod jego dom podłożono bombę i zostanie zdetonowana, jeśli on nie zapłaci 10 tys. zł. Policja namierzyła telefonującą. Dziewczyna stanęła przed sądem rodzinnym. Jej rodzice zostali zaś obarczeni kosztami akcji ratunkowej. Funkcjonariusze nie ujawnili, jaka to była kwota.

Podwózka do domu

Kto bez przyczyny zadzwoni po karetkę, również musi liczyć się z konsekwencjami. 41-latek wezwał pogotowie. Przekonywał, że traci przytomność. Dyspozytor wysłał ambulans. Po przebadaniu zgłaszającego wydało się, że wcale nie potrzebuje pomocy. Był pijany. Chciał tylko, aby go odwieźć do domu.

- Sąd rodzinny powinien wreszcie podjąć kroki odnośnie 15-latki z Bydgoszczy - twierdzą niektórzy. - Może sprawdziłby się zakaz opuszczania miasta przez dziewczynę, dopóki ona nie uzyska pełnoletności. A może lepszy byłby ośrodek dla niej.

Jeszcze w poniedziałek, 7 lutego, policja szukała Oli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska