Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

17 lat wietrzenia na poligonie

Kamila Mróz
autorka
Szkolił się z amerykańskimi żołnierzami. Jego ojciec jest majorem, a dziadek był kapitanem w carskiej armii.

- Dziadek przekazał nam gen wojskowości - starszy chorąży Zbigniew Płaczkiewicz uśmiecha się, opowiadając o swojej rodzinie.

Ojciec pana Zbyszka nie namawiał go do zostania żołnierzem. Mieszkali w Sulechowie, potem młody Zbyszek chodził do technikum mechanicznego w Żaganiu, po nim zaczął zasadniczą służbę wojskową.

Tata dyskretnie miał go na oku. Koledzy nie wiedzieli, że jest synem oficera.
- Pod koniec służby byłem dowódcą warty, więc składałem meldunek oficerowi dyżurnemu garnizonu, którym akurat był mój ojciec. Dopiero wtedy koledzy się zorientowali i bardzo się dziwili, że ojciec nie załatwił mi uchylenia się od służby - opowiada.

Po jej skończeniu do końca nie wiedział co chciałby robić. Pomyślał: "A może zostanę w wojsku?".

Nakłaniała go do tego mama, bo wojsko wiązało się ze stabilnością i przywilejami, m.in. mieszkaniem. I został na dwuletnim kontrakcie. Poznał tam młodego chorążego, absolwenta szkoły toruńskiej, który namówił go do dalszego kształcenia. Szkołę chorążych skończył w 1995 roku i jako prymus miał przywilej wybrania sobie miejsca pracy.

- Zdecydowałem się na Toruń, który był w połowie drogi między Sulechowem a Elblągiem, skąd pochodziła moja żona - wyjaśnia.

Od dwóch lat był weekendowym mężem, teraz mógł w końcu zamieszkać z żoną, która szybko zaklimatyzowała się w naszym mieście. On został dowódcą plutonu w Szkole Podoficerów Służy Zasadniczej w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia.
Specjalizował się w przeciwpowietrznych pociskach kierowanych, a jego salą wykładową był poligon.

W 2004 roku w Toruniu powstała Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych - jedna z czterech takich w Polsce, a pan Zbyszek został tam dowódcą plutonu. W szkole przyjęto amerykański model szkolenia żołnierzy, więc kadra musiała wiedzieć na czym on polega. Starszy chorąży skończył Akademię Podoficerów 7 Armii Stanów Zjednoczonych (NRF), wcześniej spędzając długie miesiące na kursach językowych. Bardzo się to przydało, bo w plutonie okazał się być jedynym Polakiem wśród Amerykanów. Potem zaliczał inne kursy doszkalające w kraju i za granicą.

Postanowił też pójść na studia. Jest magistrem historii, a studiowanie tego przedmiotu na UMK przyniosło mu wiele nieoczekiwanej satysfakcji.

Od dwóch pełni funkcję rzecznika szkoły podoficerskiej. Żartuje: - Mogłem zejść z pola. 17 lat wietrzenia się na plutonie wystarczy.

Dzięki temu teraz częściej jest w domu. Z żoną i 9-letnią córką może spędzać więcej czasu, jeżdżąc na rowerze i spacerując po lesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska