Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło na stoku w Zieleńcu. 31-latek wybrał się tam w ramach wyjazdu na narty, jaki organizowała gmina Krapkowice.
Z relacji uczestników wycieczki wynika, że mężczyzna był doświadczonym narciarzem i uczestniczył w podobnych wyjazdach w poprzednich latach.
Feralnego dnia, 31-latek jeździł na nartach bez kasku (ten jest obowiązkowy tylko w przypadku osób poniżej 16 roku życia). W pewnym momencie z impetem uderzył w metalowy słup doznając silnego urazu głowy.
Mężczyzna był reanimowany na miejscu, a następnie przewieziony karetką do szpitala. Mimo wysiłku lekarzy, jego życia nie udało się uratować.
- To ogromna tragedia - mówi Andrzej Brzezina, wiceburmistrz Krapkowic. - Na tym etapie nie wiemy co było przyczyną wypadku. To wyjaśnia prokuratura.
Sprawa trafiła do prokuratury w Kłodzku. - Obecnie śledztwo jest prowadzone pod kątem narażenia narciarza na bezpośrednie niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu, skutkiem czego było nieumyślne doprowadzenie do zgonu - relacjonuje Jan Sałacki, prokurator rejonowy. - Policja przeprowadziła już oględziny miejsca zdarzenia. Wyjaśniamy, czy zabezpieczenie trasy, a w szczególności metalowego słupa, który podtrzymuje wyciąg kolejki linowej, było właściwe. Badamy także, czy narciarz, miał prawo korzystać z tej części stoku.
Prokuratura w Kłodzku podkreśla, że przypadki śmiertelnych wypadków na stoku zdarzają się rzadko.
Do fatalnego w skutkach wypadku doszło 10 lutego. Dzisiaj rodzina, bliscy i znajomi pochowali 31-latka.
FLESZ - wypadki drogowe - pierwsza pomoc