Starsza pani (dane osobowe do wiadomości redakcji, imię zmieniono) mieszka na drugim piętrze. Jej dom to jej twierdza. Tylko tutaj czuje się bezpiecznie.
Babciu, co tam?
Jest schorowana, znerwicowana, po kilku wypadkach. Wiek, 83 lata, też się jej udziela. Porusza się o lasce.
Pani Ula jest samotna. Mąż i syn nie żyją. Wnuk mieszka w Arabii Saudyjskiej. Od czasu do czasu zadzwoni, zapyta: "Babciu, co tam?". A u niej ostatnio same nerwy.
Kobieta przeżyła wojnę. Życia nie miała usłanego różami: pochowała męża i syna. Sytuacja finansowa też nie jest do pozazdroszczenia: dobrze, że dziś dostaje emeryturę, bo ma 5 złotych w portfelu.
Flaszka na wycieraczce
Jej kolejny dramat rozgrywa się od kilkunastu dni. - Najpierw na mojej wycieraczce ktoś postawił butelkę wódki, chleb i jajka - opowiada starsza pani. - Nie posprzątałam tego, tylko odstawiłam na bok tak, żebym mogła normalnie otwierać drzwi. Innym razem ktoś położył krzyżyk, ale bez figury Pana Jezusa. Co miałam robić? Przestawiłam go obok butelki.
Pomyślała sobie najpierw: pewnie chuligani próbują ją zdenerwować.
Jajka spływały
Miarka się jednak przebrała, gdy drzwi pani Urszuli obrzucono jajkami. - Jak wyszłam na korytarz, nikogo już nie było. Zobaczyłam tylko, jak jajka ściekają.
Kobieta zadzwoniła po policję. - To była pierwsza interwencja pod tym adresem - informuje Maciej Osinski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Do tej pory nie ustaliliśmy sprawcy, nie było świadków zdarzenia.
Głuchy telefon
Lokatorka czuje się prześladowana. Nie tylko przez te jajka. Czasem odbiera głuche telefony. Często ktoś zadzwoni do domofonu, ale gdy ona odbiera, nikt się nie odzywa.
Sama poszkodowana podejrzewa teraz, że to sprawka córki jednej z sąsiadek. - Już wcześniej wyzywała mnie od najróżniejszych. Często, gdy odwiedza swoją matkę, popija sobie i wtedy staje się awanturnicą - twierdzi.
Czym starsza pani mogła się narazić? - A żebym ja to wiedziała... - zastanawia się. - Może tym, że mam swoje zdanie, nie rozdaję obcym pieniędzy, za to potrafię tupnąć i powiedzieć "nie!".
Starsza pani jest na skraju załamania nerwowego. - Boję się wychodzić sama z domu. Nie ma mowy, żebym poszła gdzieś po zmroku - płacze.
Nie podda się
Zaraz potem dodaje, że nie podda się. - Nigdy! W kościach mi strzyka i z chodzeniem mam kłopoty, ale za to... bardzo dobrze rzucam laską - zaznacza pani Urszula.
Czytaj e-wydanie »