90-lecie sceny polskiej w Toruniu

Budynek toruńskiego teatru powstał wprawdzie już w 1904 roku, ale przez 16 lat mieściła się tu wyłącznie scena niemiecka i w zamyśle ówczesnych władz - nigdy nie miało paść z niej polskie słowo.

Pierwszy polskie sezon w Teatrze im. Wilama Horzycy zainaugurowała w listopadzie 1920 r. "Zemsta" Aleksandra Fredry. W ciągu następnych miesięcy toruńska publiczność zobaczyła 20 kolejnych premier, wszystkie oparto wyłącznie o rodzimą dramaturgię.

Tak będzie i w tym roku. Co prawda liczba premier tak imponująca jak 90 lat temu nie będzie (w repertuarze pojawi się sześć nowych tytułów), ale idea pozostaje niezmieniona - Teatr Horzycy pokaże spektakle na podstawie jedynie polskich tekstów, co więcej klasycznych.

- Chcemy nawiązać do jeszcze jednego epizodu z początków historii polskiej sceny w Toruniu - zapowiada Jadwiga Oleradzka, dyrektor Teatru im. Wilama Horzycy. - W 1923 i 1924 r. Mieczysław Szpakiewicz zrealizował światowe prapremiery "W małym dworku" i "Wariat i pielęgniarka" Witkacego, który był wówczas kompletnie nieznany. Sam autor w premierach uczestniczył i nie krył swojego zadowolenia z interpretacji Szpakiewicza. Uznaliśmy, że jubileusz to dobra okazja, by Witkacy powrócił na toruńską scenę, dlatego "Arcypolski sezon" rozpoczynamy "Śniegiem" na podstawie jego dramatów.

Choć spektakle sprzed 86 i 87 lat nie wzbudziły entuzjazmu publiczności, która uznała je za tanią prowokację, Iwona Kempa, dyrektor artystyczna toruńskiej sceny, nie obawia się, że Witkacy może dziś rozczarować widzów: - Osoba reżysera Grzegorza Wiśniewskiego, który bardzo lubi Witkacego i wystawiał go już wcześniej w Teatrze Wybrzeże, daje gwarancję, że spektakl będzie nas poruszał i obchodził.

Czy tak się stanie, przekonamy się już 27 listopada.

W styczniu natomiast czeka nas spotkanie z Aleksandrem Fredrą. Katarzyna Raduszyńska, która wyreżyseruje "Nowego Don Kichota" na podstawie tekstów hrabiego, głównie jego jednoaktówek, zamierza wypreparować bohatera Fredrowskiego.

Fanów spektakli muzycznych ucieszy zapewne projekt, który przygotowuje Jacek Bończyk. W lutym na Scenie na Zapleczu pojawi się kameralne przedstawienie oparte na utworach Marka Grechuty. Również na małej scenie wystawiony zostanie dramat "Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Kariny Piwowarskiej, młodej absolwentki krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Na czerwiec 2011 r. zaplanowano natomiast premierę "Dziadów". To wyzwanie, którego podejmuje się Jacek Jabrzyk, wielki entuzjasta i wielbiciel dramatu Mickiewicza.

Po drodze pojawi się jeszcze "arcypolski" spektakl Iwony Kempy. - Wolę wystawiać teksty współczesne, więc gdy wymyślałam sezon z polską klasyką, przestraszyłam się, że mogę nie podołać takiemu wyzwaniu jako reżyser - przyznaje Kempa. - Długo szukałam odpowiedniego tekstu. Wiedziałam tylko, że będzie to coś z Młodej Polski. W końcu trafiłam na "Gody życia" Stanisława Przybyszewskiego. Myślę, że kiedy trochę się poskromi jego młodopolski język, jest szansa, że powstanie bardzo współczesny, psychologiczny spektakl, stawiający bardzo poważne problemy moralne.

Jubileusz 90-lecia polskiej sceny w Toruniu to nie tylko "Arcypolski sezon". Już w najbliższy poniedziałek w Dworze Artusa zostanie otwarta wystawa fotografii przedwojennych gwiazd Teatru im. Wilama Horzycy. Od połowie listopada natomiast - tym razem już w budynku teatru - eksponowane będą archiwalne plakaty, programy i teatralne pamiątki.

Obchodom towarzyszą także dwie publikacje - bogato ilustrowany folder o teatrze oraz książka Artura Dudy "Alchemia Teatru", poświęcona wydarzeniom ostatniego 10-lecia toruńskiej sceny.
Udostępnij