https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Absurd w służbie zdrowia: Dziecko z gwoździem w stopie odesłali z kwitkiem, bo nie miało skierowania

Magdalena Stremplewska
Toruńskie szpitale nie przyjmują nagłych wypadków bez... skierowania?!
Toruńskie szpitale nie przyjmują nagłych wypadków bez... skierowania?! fot. Lech Kamiński
Konflikt między toruńskimi placówkami odbija się na chorych. - Syn nie dostał pomocy w szpitalu, bo nie mieliśmy skierowania - skarży się pani Kasia. Dyrekcja mówi, że pacjent powinien trafić na pogotowie. - Nie ma możliwości, by w ambulatorium pomóc w sprawach urazowych - słychać z drugiej strony.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Pięcioletni Kamil późnym wieczorem wszedł na gwóźdź. Zraniona stopa bardzo krwawiła, a mama chłopca obawiała się, że dojdzie do zakażenia. Zadzwoniła więc do nocnego ambulatorium przy toruńskim pogotowiu.

- Pielęgniarka powiedziała, że w tej sytuacji będzie lepiej, jeśli od razu pojedziemy do szpitala dziecięcego - mówi pani Katarzyna. - Tłumaczyła, że w przychodni dyżuruje wyłącznie pediatra i internista, więc nie będą mogli we właściwy sposób pomóc Kamil-kowi.

Wrócili z kwitkiem

Rodzina ruszyła w ponadtrzy-dziestokilometrową podróż, licząc, że w szpitalu dzieckiem zajmie się chirurg. - Na miejscu okazało się, że skoro nie mamy skierowania, lekarz nas nie przyjmie. Nawet nie zszedł z oddziału, by zobaczyć, w jakim stanie jest syn. Pielęgniarki też się dziwiły, ale poradziły tylko, by kupić rywanol i moczyć stopę w mydlinach - relacjonuje kobieta i pyta zdenerwowana: - Czy następnym razem mam zaplanować wypadek, by zawczasu załatwić skierowanie?

Hanna Streich, wicedyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego ds. leczniczych nie ma nic do zarzucenia swojemu personelowi. - Nie ma podstaw, byśmy udzielali pomocy ambulatoryjnej w szpitalnym oddziale ratunkowym bez skierowania. Nie mamy na to kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - mówi i dodaje, że to kompetencja pogotowia, które powinno świadczyć nocną i świąteczną pomoc pacjentom większości przychodni.

Honorowy krwiodawca nie dostał kul od szpitala po operacji kolana

Wiesław Brosdowski, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Toruniu tłumaczy, że pracownica nocnego ambulatorium zachowała się właściwie. - Od 2000 roku nie ma u nas chirurgii, a internista nie ma możliwości opatrzenia rany i podania leków przeciwtężcowych. To była sprawa urazowa dla specjalisty, stąd sugestia, by poszkodowany udał się do szpitala - wyjaśnia Brosdowski.

- To niedopuszczalne, że pogotowie, bez badania, na poziomie rejestratorki odsyła pacjentów do szpitala - mówi Streich. - Przecież brak środków opatrunkowych czy szczepionek to niewywiązywanie się z umowy z przychodniami, które płacą pogotowiu za opiekę nocną i w dni wolne od pracy.

Problem mamy od lat

Zaznacza, że spór o to, kto powinien przyjmować pacjentów w takich przypadkach, trwa od lat. - Mamy do czynienia z niedotrzymywaniem umowy ze strony pogotowia - uważa Streich. - Po powrocie z urlopu dyrektora WSPR zamierzamy się z nim spotkać i wyjaśnić kwestię obowiązków wobec pacjentów.

Zdaniem Barbary Nawrockiej, rzeczniczki kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ, gdy pacjent trafia do szpitala bez skierowania, ale po sugestii pielęgniarki z ambulatorium, na miejscu powinien zająć się nim lekarz.

Porno-afera w koszalińskim szpitalu

- Dopiero po badaniu można zdecydować o dalszych krokach - mówi Nawrocka.
Dodaje, że umowa między NFZa szpitalami przewiduje takie usługi i są one wliczone w ryczałt, który placówki otrzymują na działanie SOR. - Szpital jednak to nie przychodnia i nie ze wszystkimi dolegliwościami powinno się tam jechać - podkreśla Nawrocka.

Mały Kamil profesjonalną pomoc otrzymał dopiero po kilkunastu godzinach u lekarza rodzinnego. Obyło się bez komplikacji.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Najlepsze ze nikt nie czuje sie winny, to jest po prostu szopka, zabrac pieniadze ze skladek dac ludziom, bo i tak nic nie wynika z tej skladki, placisz a potem mimo ze sie prosisz to pomocy nie doświadczysz. A ja sie pytam po co taki nfz jest?? Po to tylko zeby przeżerac pieniadze i stawiac sobie co rusz nowe marmury w gabinetach?! Rozgonic cala ta bande i zaczac budowac od poczatku, jak po 89 w policji bylo. No i dyscyplinarnie zwolnic urzednika odpowiedzialnego w nfz, bo zdaje sie ze tacy ludzie sa odpowiedzialni za kontrakty i wywiazywanie sie z nich, od razu wszystko by gralo, blady strach by padl na "hieny" w bialych kitlach...
~gość~
pacjent powiniem trafić na pogotowie? Buahaha... Pogotowie też odsyła z kwitkiem, bo twierdzi, że pomocą doraźną zajmują się przychodnie - np. Citomed (co prawda jest tam lekarz dyżurny, ale to nie jest pogotowie!)
C
CO NA IZBA LEK W TORUNIU?
CO NA TO IZBA LEK W TORUNIU?
D
DLA POPRAWY WIZERUNKU
Dla poprawy wizerunku czlowieczeństwa ...pproponuje zwolnić tego lekarza z pracy a jego dzieci ze Szkoły???Co na to jego ksiądz PROBOSZ?TEgo uczy kościół?
s
staruch
A ja dla poprawienia wizerunku służby zdrowia opiszę inne przykłady - własne. Nigdy nie byłem tzw. grzecznym chłopcem i często zdarzały mi się różne urazy, a że moja Mama była raczej nieodporna na stres, zawsze problemy te załatwiałem sam. Pamiętam trzy takie zdarzenia, gdy dwukrotnie niezbędne było szycie rany a raz usuwanie ciała obcego wbitego w oko. Pomocy udzielano mi w pogotowiu lub izbie przyjęć szpitala - w zależności od tego, gdzie było mi bliżej w danym przypadku. Nie pytano mnie (12 -14 letniego chłopca) o dokumenty, skierowania, ubezpieczenie etc etc - tylko ratowano skórę. Dostawałem też po zabiegu "do ręki" odpowiednie medykamenty - jakieś środki do płukania rany, przeciwbólowe itp.
A działo się to w latach 1965 - 1967, za czasów tej zbrodniczej komuny, co to eksterminowała naród...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska