Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adoptowane dzieci traktowali gorzej niż biologiczne. Rodzina zastępcza pod nadzorem

ANNA KLAMAN [email protected] tel. 52 396 69 31
Andrzej Gąsiorowski, dyrektor PCPR, liczy, że rodzina zmieni swoje nastawienie do przysposobionych dzieci
Andrzej Gąsiorowski, dyrektor PCPR, liczy, że rodzina zmieni swoje nastawienie do przysposobionych dzieci archiwum GP
W tym domu dzieci z rodziny zastępczej traktowano gorzej niż biologiczne. Jak w bajce o Kopciuszku musiały pracować. W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie widzą szansę na poprawę.

Mają troje własnych dzieci, a od roku pięcioro cudzych. Sąd powierzył im je, by nie tylko zapewnili im dach nad głową i ciepły posiłek, ale również uwagę i dobre słowo.

Przeczytaj również: Przeszli szkolenia, ale rodziną zastępczą nie zostali. Mają żal

Czy tak było? Co do tego są poważne wątpliwości. Przeszli szkolenie i sito weryfikacyjne przygotowane przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Chojnicach. Z czasem osoba z sąsiedztwa zorientowała się, że dzieci nie są traktowane tak, jak na to zasługują i zgłosiła swoje obserwacje do PCPR. Także z relacji koordynatora pieczy zastępczej wynikało, że w tej rodzinie jest coś nie tak.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

- Zdecydowaliśmy się przyjrzeć tej rodzinie bliżej - mówi Andrzej Gąsiorowski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy w Rodzinie. - Dowiedzieliśmy się, że dzieci przyjęte do rodziny nie są traktowane sprawiedliwie. Nie traktowano ich równo w porównaniu do tych biologicznych. Miały więcej obowiązków w gospodarstwie domowym, co jest nie do przyjęcia.

Czy dzieci karano cieleśnie? Dyrektor Gąsiorowski zastanawia się chwilę nad odpowiedzią, ale zaprzecza. Mówi, że kary były, lecz innego typu.

Wiadomości z Chojnic
Przeprowadzono rozmowy z psychologiem. Dzieci odpowiadały na pytania i pisały test. Wynik był jednoznaczny - ta rodzina nie funkcjonowała tak, jak powinna. PCPR skontaktował się z sędzią rodzinnym. Ustalono, że sytuacja nie jest na tyle groźna, by z dnia na dzień odbierać dzieci. Wybrano podpisanie kontraktu - zobowiązującej umowy. W porozumieniu wypunktowano, jakim obowiązkom muszą sprostać rodzice. Do końca stycznia są pod szczególnym nadzorem.

Zobacz także: Rodzice oddają dzieci do domu dziecka, bo są niegrzeczne

Raz w tygodniu odwiedza ich koordynatorka pieczy zastępczej i drugi pracownik jednostki. Z raportem zapozna się sędzia. Jeżeli nie będzie zastrzeżeń, dzieci nie trafią do innej rodziny, a urzędnicy nadal będą je odwiedzać. Jak się dowiedzieliśmy, gdy PCPR zapytał szkołę o opinię, ta nie była pozytywna. Wyszło na jaw, że dzieci nie jeżdżą na wycieczki szkolne i nie uczestniczą w imprezach szkolnych. Dzieci sygnalizowały też, że nie mają dostępu do internetu i do komputera.

Teraz ma to się zmienić. Jeżeli przyjedzie cyrk, to muszą się znaleźć pieniądze na bilety. Rodzinę zobowiązano też do umożliwienia dzieciom korzystania z komputera. A bywało, że gdy w szkole zlecano przygotowanie prac domowych, nie miały takiej możliwości.

Czytaj też: Adopcja. Chore dzieci czekają dłużej na dom

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska