Czytaj też: Afera solna: sprawdź produkty których firm może jeść bez obaw
- Byliśmy przekonani, że przez cały czas kupujemy sól z Ciechu, a nie z firmy Amasol - tłumaczy Sławomir Pakulski. - Przed ujawnieniem afery nawet nie wiedziałem, że taka firma istnieje. To dostawca bez naszej zgody zamienił towar. Żyliśmy w nieświadomości i padliśmy ofiarą oszustów.
Afera solna przez jedną partię trefnej soli
Pakulski jest pewien, że trafiła do nich jedna partia trefnej soli, ale nie wyklucza, iż była i druga. - Oddaliśmy ją - wyjaśnia. - I nie ma pewności czy ten towar został wykorzystany do produkcji pieczywa.
Dodaje, że nikt nie podejrzewał, iż trafiła do nich tzw. sól wypadowa. - Na worku było napisane, że to sól spożywcza, wyprodukowana zgodnie z Polską Normą - mówi Pakulski.- Nasza rodzina od 28 lat prowadzi piekarnię i kontrolujący nigdy nie stwierdzili nieprawidłowości.
Czytaj też: Jest już lista zakładów, które mogą być zamieszane w aferę solną
Cena soli też nie wzbudziła ich podejrzeń, nie była niższa od średniej rynkowej. Pakulski zdaje sobie sprawę, że ta afera może zaszkodzić firmie. - Mam nadzieję, że nie stracimy zaufania naszych klientów - dodaje.
- "Afera solna" może zaszkodzić wszystkim polskim firmom spożywczym - uważa Mariusz Trojakowski, prezes spółdzielni Mleczarskiej "ROTR" w Rypinie, w której po ujawnieniu, że nieuczciwe firmy sprzedawały sól przemysłową jako spożywczą, sprawdzono wszystkich dostawców. - Na szczęście nie kupiliśmy tej zafałszowanej - mówi Trojakowski. - Potwierdziła to kontrola z inspektoratu weterynarii.
- Kontrole, które wykonaliśmy w tym tygodniu ujawniły, że spośród wszystkich zakładów w kraju nadzorowanych przez naszą inspekcję, w stu osiemnastu kupiono sól, która może być zafałszowana - mówi Jarosław Naze, zastępca głównego lekarza weterynarii. - Byłoby nam łatwiej dotrzeć do tych podmiotów, gdyby inspekcja sanitarna, nadzorująca system wczesnego ostrzegania dla żywności i środków żywienia zwierząt (RASFF), szybciej przekazała nam np. listy dystrybucji tej soli.
Inspektorzy tego nie zauważyli
Jan Bondar, rzecznik głównego inspektora sanitarnego, twierdzi, że listy te znalazły się w poznańskiej prokuraturze.
Czytaj też: Afera solna. Będą kontrole w całej Polsce
Dlaczego inspektorzy sanitarni przez tyle lat (proceder mógł trwać nawet 12 lat) nie natknęli się na ślady fałszerstwa? Przecież podczas kontroli sprawdza się także dokumenty pochodzenia surowca. - Jest duża wątpliwość, czy inspekcja sanitarna zadziałała właściwie - uważa Marek Sawicki, minister rolnictwa.
- Zgodnie z wytycznymi sól badamy tylko pod kątem zawartości jodu, a dokumenty wydawały się być w porządku, bo firmy kupowały także tę dobrą, spożywczą - wyjaśnia Stanisław Gazda, rzecznik wojewódzkiej stacji sanepidu. - Kto mógł przypuszczać, że jest też inna sól? Pomysłowość ludzka nie zna granic! Nie jesteśmy policją sanitarną, nie mamy armii pracowników.
Zdaniem Gazdy nie ma większego zagrożenia dla zdrowia ludzi. - Jeśli zawartość siarczanu sodu w tym produkcie była wyższa niż powinna, może to skutkować zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi po jakimś czasie.
Jesteście pewni, że Wasza firma nie stosowała trefnej soli? Poinformujemy o tym. Prosimy o kontakt ([
[email protected]](mailto:[email protected])
, tel. 52 326 31 86)>.