Chojniczanka Chojnice - Raków Częstochowa
CHOJNICZANKA CHOJNICE - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 1:1 (1:0)
Bramki: Kwietniewski (40) - Świerk (81).
CHOJNICZANKA: Baran - Noga, Trzebiński, Jakosz, Mikołajczyk, Fabich (65. Trojanowski), Ziemak, Pach, Pestka Kwietniewski, Gibczyński. Sędziował: Sebastian Załęski (Mazowiecki ZPN). Widzów: 1900. Żółte kartki: Pestka, Fabich, Baran (Chojniczanka) - Hyra, Mastalerz, Kmieć (Raków). Czerwona kartka: Hyra (2 x ż.k).
To był jeden z lepszych meczów Chojniczanki. Gospodarze, niezrażeni osłabieniami w składzie, od początku dyktowali warunki na boisku, które bardzo utrudniało akcje ofensywne. Było mnóstwo wody, kałuż i piłka się w nich zatrzymywała.
Świetnie w mecz wszedł ostatnio słabo grający Szymon Gibczyński. Z jego szybkimi rajdami w okolicach pola karnego nie radził sobie Arkadiusz Hyra, który dwukrotnie ratował się faulami. Zawodnik gości dwukrotnie ujrzał też żółte kartki i od 15 min. Raków grał w dziesiątkę. Po obu faulach Chojniczanka miała też dwa stałe fragmenty gry i mogła objąć prowadzenie. W 10 min. Sławomir Ziemak z rzutu karnego trafił w spojenie słupka i poprzeczki, a 5 min później Sławomir Pach z rzutu wolnego - w poprzeczkę.
Do końca pierwszej połowy Raków bronił... Częstochowy i nie był w stanie podejść nawet w okolice pola karnego chojniczan. Gospodarze grali świetnie w obronie i bardzo ofensywnie, czego efektem było kilka wyśmienitych sytuacji. W końcu aktywni byli gracze napadu Piotr Kwietniewski i Szymon Gibczyński, wyróżniał się na skrzydle Tomasz Pestka. Świetnie piłkę rozgrywali Pach i Ziemak. Gol wpadł w 40 min. Po podaniu Pawła Nogi - Kwietniewski "główkował" do siatki.
W drugiej połowie Raków, nie mając nic do stracenia, zagrał odważnie i stworzył kilka groźnych okazji. Częstochowianie zostawili więcej miejsca w środku boiska, a to była woda na młyn dla chojniczan. To, co piłkarze Grzegorza Kapicy wyprawiali w polu karnym, to była tragikomedia. Po którejś z kolei zmarnowanych sytuacji, gdzie jednego obrońcę lub bramkarza z Częstochowy atakowało dwóch lub trzech zawodników z Chojnic, kibice nie wiedzieli już, czy się śmiać, czy płakać. Fani z sektora "C" nawet przywołali kilka razy nazwisko Andrzeja Borowskiego, który ostatnio nawet w wywiadzie prasowym powiedział, że przy tylu sytuacjach bramkowych, on na pewno by coś strzelił i być może zimą wróci do treningów. Dodać jednak należy, że w kilku przynajmniej sytuacjach gospodarze zagrali zbyt egoistycznie.
A niewykorzystane akcje zemściły się w końcówce. W 81 min. kontra Rakowa zakończyła się golem wyrównującym na 1:1, a zdobył go zaledwie 16-letni Dawid Świrek. W 93 min. Raków mógł wygrać mecz, ale Krzysztof Baran obronił rzut karny! - To był szalony mecz. Chojniczanka dobrze weszła w spotkanie, znalazła rytm, grała szybko i zasłużenie prowadziła 1:0. My mieliśmy wiele szczęścia, że nie przegrywaliśmy wyżej. W drugiej połowie było podobnie, zaatakowaliśmy, ale znów dopisało nam szczęście po kontrach gospodarzy. Udało nam się jednak wyrównać, a mogliśmy nawet wygrać. Emocji więc nie brakowało, poziom piłkarski też był bardzo wysoki. Kibice na pewno obejrzeli interesujące widowisko - podsumował trener Rakowa Jerzy Brzęczek.
Opinia trenera
Grzegorz Kapica
Chojniczanka
- Ja nic mądrego nie wymyślę po takim meczu. Są jakieś granice przyzwoitości piłkarskiej, a my je dzisiaj przekroczyliśmy. Jestem zadowolony z jakości gry, ale nie z jej esencji, czyli skuteczności. Powinniśmy przegrać, bo wtedy byłoby sprawiedliwie. Jeśli my nie trafiamy do siatki, to niech rywal wygrywa. Kwietniewski mógł być bohaterem, ale zgubiła go pycha.