Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba rekina okładał wiosłem, gdy stukał w kajak [zdjęcia]

(jw)
Doba opowiadał jak zbudowany jest jego kajak  na którym pokonał Atlantyk.
Doba opowiadał jak zbudowany jest jego kajak na którym pokonał Atlantyk. Janina Waszczuk
Gościem specjalnym Dni Borów Tucholskich był Aleksander Doba, który zdobył tytuł Podróżnika Roku 2015 National Geographic.
Aleksander Doba w TucholiPodróżnik barwnie opowiadał o swoich wyprawach.

Aleksander Doba w Tucholi

Aleksander Doba ma 68 lat, jest emerytowanym inżynierem z Polic. Przepłynął samotnie najszerszy odcinek Atlantyku pomiędzy wybrzeżami Europy i Ameryki Północnej. To była jego druga wyprawa. W ciągu 167 dni pokonał ponad 12 tys. kilometrów. Przepłynął też Atlantyk w najwęższym miejscu.

O tych wyprawach opowiadał tucholanom, a wzbogacił je prezentacją multimedialną. Słuchający mieli szanse zadawać pytania i kupić jego książkę.
- Obiecałem pani Agnieszce, że przyjadę na Dni Borów Tucholskich i przyjechałem - żartował Doba. - Tak samo mojej żonie zawsze obiecuję przed wyprawą, że wrócę. I wracam.

Czytaj: Oficjalnie otwarto Dni Borów Tucholskich i to jak! Gorąco...[zdjęcia]

Jak mówi podróżnik, najważniejsze w życiu są marzenia. - Kto z nas nie lubi marzyć? Każdy lubi, ale trzeba potem mieć plany i jeszcze realizować je - podkreśla. - Nie rezygnujcie z marzeń, nawet tych najbardziej szalonych.

Gość snuł wspaniałe opowieści i sprzedawał smaczki związane z jego samotnymi wyprawami.

Jedno z pytań do Aleksandra Doby brzmiało, co skłoniło go do tego, żeby wpaść na taki szalony pomysł? - To nie jest szalony pomysł. Badany byłem kilkakrotnie, mam wszystkie klepki pod sufitem na miejscu. Po prostu zrealizowałem marzenia - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - Rodzice zaszczepili mi chęć poznawania świata. Od zawsze lubiłem podróże i sporty. Pływałem na kajakach, ale też interesowałem się wyprawami rowerowymi i szybownictwem.
Jak opowiada, pierwsza wyprawa na Atlantyk nie powiodła się, była źle przygotowana. Jego inżynierska dusza nie dawała mu spokoju i wpadł na pomysł skonstruowania kajaku. Wymyślił, jaki ma być. Przede wszystkim niezatapialny i żeby wracał do właściwej pozycji, czyli nie mógł pływać do góry dnem. I zaczął realizować swój plan. Powstał siedmiometrowy kajak, o szerokości metra i wadze 120 kg, a z wyposażeniem ważył 600 kg. Nazwał go "Olo". Tam zmieścił wszystko, co potrzebne do życia w ciągu prawie pół roku.

- Pięć osób przepłynęło Atlantyk, w tym dwa razy ja - opowiadał. - Moja żona był najlepiej poinformowaną kobietą na świecie, gdzie jestem, bo co dwadzieścia minut dostawała sygnał satelitarny o moim położeniu. Moje chłopięce podejście do życia uratowało mi życie. Lubicie siedzieć sobie, majtać nogami i rozmyślać? Tak też zrobiłem, gdy chciałem się wykąpać. Zanim się zanurzyłem, usiadłem i pluskałem sobie nogami i byłem przeszczęśliwy i nagle zobaczyłem zbliżające się do mnie ciemne cienie w wodzie - rekiny. Gdybym się zanurzył od razu, byłoby po mnie. Potem okładałem je wiosłami po głowach, jak stukały mi w kajak.

Na koniec padło pytanie, jak żona odebrała to, że wyrusza na samotną wyprawę?
- Burze tropikalne, które przeżyłem na Atlantyku, to pikuś w porównaniu z tym, co miałem w domu, ale przekonałem ją.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska