W konferencji, którą zorganizowano w Centrum Naukowo-Edukacyjnym Stowarzyszenia im. Sue Ryder w Solcu Kujawskim uczestniczyli neurolodzy, psychiatrzy, psychologowie, osoby specjalizujące się w opiece paliatywnej, duchowni, przedstawiciele władz samorządowych Bydgoszczy i województwa, pracownicy Domu Sue Ryder.
Tylko kompleksowa opieka
Alzheimer dotyka rodzinę, a nie samego pacjenta. I nie tylko jego głowę, ale całe ciało. Dlatego w postępowaniu z chorymi potrzebna jest praca zespołów diagnozujących i leczących. Niezbędne jest również zaangażowanie osób działających w sferze pomocy społecznej. To chyba najważniejsze przesłanie wczorajszego spotkania. Powinno ono skłonić do myślenia i działania tych, którzy decydują o opiece medycznej w naszym kraju (chodzi o tych, którzy tworzą prawo i mają wpływ na finansowanie poszczególnych grup świadczeń medycznych).
Zapytaliśmy Bożenę Nowicką, prezesa Stowarzyszenia, czy po 10 latach może mówić, że warto było angażować się w niełatwe przecież przedsięwzięcie.
- Na pewno było warto. Mobilizowali mnie dwaj lekarze: dr Anna Frankiewicz-Woytynowska i dr Robert Kucharski, którzy byli prekursorami. Zmotywowało mnie również to, że moja mama chorowała na Alzheimera. Warto było również dlatego, że widzimy, iż jesteśmy potrzebni.
Pomoc pacjentom leżącym
Najświeższy przykład to pomoc pacjentom leżącym. - Na ten program dostaliśmy pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego. Przez pół roku zajmowaliśmy się 14 chorymi i ich opiekunami. W pomoc zaangażowane były pielęgniarki, terapeutki, rehabilitantka, psycholog i psychiatra. Dostrzegamy duże braki, jeśli chodzi o pomoc pacjentom leżącym - mówi Bożena Nowicka.
Stowarzyszenie organizuje dla chorych i ich opiekunów indywidualne oraz grupowe zajęcia terapeutyczne, spotkania z psychologami, psychiatrami, prawnikami, udziela pomocy w opiece nad pacjentami w domu, organizuje tygodniowe wyjazdy rehabilitacyjno-wypoczynkowe w Tleniu.
Szybciej znaczy skuteczniej
Dr Robert Kucharski od kilku lat kieruje Centrum Psychoneurologii Wieku Podeszłego w Domu Sue Ryder. - Obecnie w Bydgoszczy mamy pod opieką około 1,5 tys. pacjentów. To efekt wzrostu świadomości społecznej. Im szybciej rozpoczniemy jakiekolwiek działanie, tym skuteczniej uda się chorobę przyhamować lub złagodzić. Opiekunowie też zyskają, bo oswoją się z chorobą bliskiej im osoby, nauczą się, że Alzheimer nie jest taki straszny i posiądą umiejętności potrzebne do sprawowania fachowej opieki już do końca życia.
Centrum to pierwsza w regionie placówka medyczna zajmująca się kompleksowo problemami neurologicznymi i psychicznymi, charakterystycznymi dla wieku podeszłego. Z opieki korzystają też osoby cierpiące na depresje i pacjenci, u których wystąpiły zaburzenia zachowania oraz psychozy.