Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kieraj, radny opozycji, krytykuje nadzwyczajny tryb zwoływania sesji Rady Miejskiej Inowrocławia

Dominik Fijałkowski
Dominik Fijałkowski
Radny Andrzej Kieraj skrytykował nadzwyczajny tryb zwoływania sesji Rady Miejskiej
Radny Andrzej Kieraj skrytykował nadzwyczajny tryb zwoływania sesji Rady Miejskiej Dominik Fijałkowski
- To już kolejna sesja zwołana w trybie nadzwyczajnym. To jest kneblowanie ust opozycji - stwierdził podczas poniedziałkowego (8 października) posiedzenia Rady Miejskiej Inowrocławia Andrzej Kieraj, radny SLD.

Faktycznie kilka ostatnich sesji miejskiego samorządu zwoływanych było we wspomnianym przez radnego trybie. Oznacza to, że w programie obrad nie ma punktu „interpelacje i zapytania radnych”.

W poniedziałek, w momencie, gdy przewodniczący Tomasz Marcinkowski zwrócił się z wnioskiem o rozszerzenie porządku obrad o projekty zmian zapisów statutu Rady Miejskiej, odpowiadające znowelizowanym przepisom, zareagował radny Andrzej Kieraj. - Dodaje pan swoje dodatkowe punkty. Czy to jest charakter sesji nadzwyczajnej? - pytał przedstawiciel lewicy.

Radny podkreślił, że sesje mają charakter nadzwyczajny tylko po to, by radni opozycji nie mieli głosu. Zarzucił też przewodniczącemu, że sprawa, którą chce wprowadzić do porządku obrad omawiana była już w styczniu br. i, że był czas, aby problem uregulować.

- Jak zwykle pan radny wykorzystuje sesje, by robić prywatne wycieczki. Na czym polega zamykanie ust opozycji? Kneblowanie? - zwrócił się do Kieraja przewodniczący Marcinkowski.

Radny lewicy stwierdził, że nie będzie tego komentował. Dodał jedynie: - Nikt ślepy i głuchy nie jest.

Głos zabrała przedstawicielka biura prawnego, która stwierdziła, że zwoływanie sesji w trybie nadzwyczajnym jest zgodne ze statutem Rady Miejskiej Inowrocławia.

- Działamy z godnie z prawem. Nikt nie knebluje i nie odbiera opozycji głosu. Macie prawo pisania interpelacji i nikt wam tego nie może zabronić - komentował Tomasz Marcinkowski.

Nie był to jednak koniec dyskusji pomiędzy radnym lewicy, a przewodniczącym miejskiego samorządu. Ciąg dalszy nastąpił chwilę później, w momencie wybierania sekretarza obrad. Zgodnie z obowiązującą kolejnością funkcja ta przypadała właśnie Andrzejowi Kierajowi. Ten jednak odmówił przyjęcia jej. Tomasz Marcinkowski skomentował, że Kieraj pewnie boi się, że nie da sobie rady.

No i popłynęła woda na młyn. Kieraj zauważył, że takie komentarze to przewodniczący może sobie w domu wygłaszać, a przewodniczący odpowiadał, że radny nie będzie mu mówić co ma w domu robić. Zaś to co może robić i mówić podczas sesji reguluje statut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska