Protestujący rolnicy uważają, że ceny za niektóre działki sprzedawane przez bydgoski oddział ANR są za wysokie dla rolników (rekord w Kujawsko-Pomorskiem to ok. 123 tys. zł/ha). Obawiają się, że grunty trafiają także w ręce spekulantów, którzy odkupują ziemię od spadkobierców.
- W każdym ze zorganizowanych przetargów ograniczonych (w minionym roku, dla rolników indywidualnych w Kujawsko-Pomorskiem) w komisji przetargowej udział brał przedstawiciel gospodarzy, delegowany przez izbę rolniczą - podkreśla Edyta Zakrzewska, dyr. bydgoskiego oddziału ANR. - Przyniosło to efekt - nie było wniosków o odwołanie przetargów.
Zakrzewska dodaje, że ze względu na kończącą się (31 grudnia 2013 roku) możliwość korzystania z 2 proc. preferencyjnego oprocentowania przy zakupie ziemi na raty, agencja w porozumieniu z izbami skoncentrowała się na sprzedaży gruntów w trybie przetargów ograniczonych licytacyjnych. Dlaczego? Bo procedury w takim przypadku są krótsze, aniżeli dla przetargów ofertowych pisemnych (minimum 6 miesięcy) - wyjaśnia agencja.
Więcej w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"