Wideo. Konferencja prasowa po meczu nr 4 Przemysław Frasunkiewicz i Jakub Garbacz
Anwil Włocławek - Arka Gdynia 90:85 (26:25, 16:27, 25:14, 23:19)
ANWIL: Lichodiej 16 (2), Ignerski 10 (2), Almeida 8 (1), Simon 8 (1), Łączyński 7 oraz Broussard 25 (1), Szewczyk 7 (1), Zyskowski 6, Michalak 3.
ARKA: Florence 38 (8) Bostic 18 (1), Ginyard 5 (1), Wyka 2, Wołoszyn 2 oraz Garbacz 7 (1), Łapeta 6, Szubarga 5 (1), Ponitka 2.
Dwa dni wcześniej Anwil pokonał Arkę pierwszy raz w sezonie po pięciu kolejnych porażkach. Czy to oznaczało odwrócenie losów półfinału? Ten mecz miał dać odpowiedź. Zwycięstwo dawało mistrzom Polski remis i decydujący mecz w Gdyni, w którym wszystko byłoby możliwe.
Trener Przemysław Frasunkiewicz zapowiadał, że jego drużyna wyciągnie wnioski z porażki we wtorek. Przede wszystkim oczekiwał od swojego zespołu więcej agresji. Włocławianie nadal zamierzali utrudniać życie Jamesowi Florence'owi. Igor Milicić liczył, że przełamanie serii porażek z Arką wzmocni jego zespół mentalnie.
Pierwsze minuty to kłopoty w defensywie, zwłaszcza w akcjach 1 na 1. Strzelanie zaczął rzutem z dystansu Ivan Almeida, ale Arka odpowiedziała pięcioma kolejnymi akcjami pod kosz. Autorem dwóch był Florence, od początku aktywny i szukający gry. Arka prowadziła, choć dopiero w 6. minucie pierwszy raz trafili z dystansu (znowu Florence, autor 18 pkt do przerwy).
Anwil gonił, także dzięki zbiórkom ofensywnym. Udało się wyrównać w 9. minucie po akcji 3+1 Chase'a Simona, a w ostatniej akcji Szewczyk trafił spod kosza i włocławianie odzyskali prowadzenie.
W 2. kwarcie gdynianie częściej trafiali z dystansu, w zespole Anwilu odpowiadał Aaron Broussard, Amerykanin indywidualnymi wejściami rozbijał obronę rywali, ale był trochę osamotniony. Brakowało akcji polskich graczy, Almeida był podwajany i blokowany. Po drugiej stronie rozegrał się Bostic (35:44 w 18. minucie). To jednak nie popisy w ataku, ale lepsza obrona zapewniła Arce przewagę do przerwy. Anwil miał do przerwy 40 proc. z gry, za 3 zaledwie 3/15 (rywal odpowiednio 57 proc. i 8/15).
Rozgrzany Florence jeszcze po przerwie zdobył 7 pkt w 2 minuty (w sumie w tej kwarcie zdobył 12 z 14 punktów gości). Strata wynosiła już 12 pkt, ale Anwil w końcu zatrzymał ofensywę Arki, a w ataku kilka ważnych punktów dorzucił Michał Ignerski. Dzięki świetnej obronie włocławianie zaliczyli serię 13:0 i odzyskali wiarę w zwycięstwo. Nie do zatrzymania był znowu Broussard w akcjach do kosza. To jego punkty dały Anwilowi prowadzenie przed ostatnią kwartą (67:66).
Florence jeszcze raz trafił szaloną "trójkę" z 9 metrów, ale sam nie mógł Anwilu pokonać. Włocławianie walczyli jak lwy, po kolejnej zbiórce ofensywnej za 3 trafił Ignerski (74:69 w 32. minucie), a po chwili poprawił dwa razy Lichodiej (80:71).
Było 10 pkt przewagi, ale w tej serii niczego nie można być pewnym. Skrajnie zmęczony Broussard nie trafił dwóch wolnych i musiał odpocząć. Bez niego było trudniej w ataku. Na dwie minuty przed końcem akcja Bostica i było tylko 84:83!
Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej minucie. Najpierw 1-sekundową akcję wykończył Simon, Florence (wyrównany punktowy rekord sezonu) nie trafił z dystansu, faulowany Łączyński trafił tylko wolnego (87:83). Goście mieli szanse na dogrywkę po jednej dobrej obronie i kontrze Ginyarda, ale w ostatniej akcji pogubił się Florence i nawet nie zdołał rzucić z dystansu.
Wideo. Konferencja prasowa po meczu nr 4 - Igor Milicić i Jarosław Zyskowski
