https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Anwil Włocławek: przegrane małe bitwy i katastrofa na końcu

JP
Anwil w ciągu tygodnia przegrał dwa ważne mecze z Kingiem Szczecin
Anwil w ciągu tygodnia przegrał dwa ważne mecze z Kingiem Szczecin Andrzej Szkocki/Polska Press
Anwil Włocławek ma już kompleks Kinga Szczecin? Porażka w ćwierćfinale Pucharu Polski była już piątą z rzędu z tym zespołem. Co gorsza, to także czwarta kolejna przegrana włocławian na polskich parkietach.

To musi niepokoić fanów Anwilu. Drużyna w PLK ma już dwie porażki więcej niż lider ze Słupska, w Pucharze Polski odpadła w pierwszym meczu, choć była uznawana za największego faworyta. Co ciekawe, rok 2022 Anwil rozpoczął świetnymi wygranymi z topowymi drużynami: Zastalem w Zielonej Górze, u siebie ze Stalą Ostrów i Śląskiem Wrocław. Potem przyszły trzy ligowe porażki plus pucharowa w Lublinie, duże problemy w defensywie i wahania gry w ataku.

W Lublinie przegrał z Kingiem, choć prowadził już różnicą 26 punktów. Jonah Mathews: - W pierwszej połowie zagraliśmy swoją koszykówkę, bardzo dobrze w obronie, skutecznie w ataku. Trener przestrzegał nas w przerwie, że mecz się nie skończył. To nie jest absolutnie jego wina, to my zawiedliśmy po przerwie. Takie mecze się zdarzają, ale porażka już w pierwszej rundzie bardzo boli.

- Nie potrafiliśmy, abo nie chcieliśmy zrobić tego, co sobie zakładaliśmy. Nie zgodzę się z Jonahem, że to nie moja wina. To ja podejmuję decyzje w czasie meczu. Zaufałem zawodnikom, choć mogłem wziąć czas lub przeprowadzić zmiany. Okazało się, że ego niektórych było większe od umiejętności - podkreślił Przemysław Frasunkiewicz.

Co miał na myśli? Potem dodał, że wcale nie ostatnią kwartę, ale trzecią. W pewnym momencie Kamil Łączyński oddał trzy niecelne rzuty z dystansu, a w tym czasie King błyskawicznie zmniejszył straty z ponad 20 do 13 punktów.

Frasunkiewicz przyznaje, że możliwości ofensywne jego drużyny w decydujących momentach ostatniej kwarty i dogrywki ograniczył brak Zigi Dimeca, który spadł za pięć fauli. - Z nim na boisku byliśmy lepsi od Kinga o 21 punktów, a bez niego nie mogliśmy pchać piłki pod kosz, poszliśmy w grę izolacyjną, ale w tym elemencie King okazał się lepszy. Przegrywaliśmy wiele takich małych bitew na parkiecie - analizuje trener Anwilu.

Ostateczny wynik meczu był niespodzianką nawet dla trenera Kinga, Arkadiusz Miłoszewski przyznał, że po pierwszej połowie stracił wiarę w zwycięstwo i awans swojej drużyny.

- Znowu zagraliśmy dwie różne połowy i dalej nie wiem, skąd to się bierze. Anwil nas zaskoczył bardzo agresywną i fizyczną obroną, a to był zwykle nasz atut. Pierwszy raz zagraliśmy w pełnym składzie i trochę zachwiane były role w zespole, stąd tak zły początek w naszym wykonaniu. W przerwie powiedziałem zawodnikom: nie patrzymy na punkty, wróćmy do swojej gry. Szczerze? Nie wierzyłem w wygraną, ale chcialem, żeby zespół pokazał charakter w drugiej połowie - powiedział Miłoszewski.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska