San Pablo Burgos - Anwil Włocławek 110:78 (27:20, 23:19, 27:21, 33:18)
SAN PABLO: McFadden 20 (5), Lima 15, Bassas 11 (1), Tokoto 8, Clark 0 oraz Fitipaldo 13 (4), Rivero 12, 16 zb., Salvo 8 (2), Vega 8 (2), Huskic 7, Benite 6 (1), Barrera 2.
ANWIL: Wroten 24 (1), Freimanis 12 (1), Ledo 8 (1), Simon 7 (1), Milovanović 5, 7 zb. oraz Dowe 9 (2), Sokołowski 7 (1), Karolak 6, Sulima 0, Wadowski 0.
Anwil marzył o rewanżu za dotkliwą porażkę w Vechce, ale w 2. kolejce trafiał na jeszcze mocniejszego rywala - wicelidera hiszpańskiej ligi. Gospodarze od początku meczu narzucili bardzo twarde warunki gry. Wykorzystywali każdy błąd w obronie, a tych Anwil niestety popełniał wciąż zbyt wiele.
Nie do zatrzymania byli Thaddus McFadden na obwodzie (4/6 za 3 do przerwy) oraz pod koszem Augusto Lima (11 pkt). Cały zespół Burgos miał prawie 60 proc. skuteczności z gry.
W zespole mistrzów Polski najlepiej radzili sobie Tony Wroten (11 pkt do przerwy) i Roland Freimanis (8). Dobrze pilnowany był Ricky Ledo, który w tym czasie oddał tylko 3 rzuty z gry.
Po przerwie wiele się w obrazie gry nie zmieniło. Anwil trzymał się na dystansie 10-12 punktów straty, głównie dzięki akcjom indywidualnym. Brylował w nich Tony Wroten, który trafił 9 z 12 rzutów z gry.
W ten sposób jednak czołowej hiszpańskiej drużyny ograć nie można. Brakowało konsekwentnej i mocniejszej defensywy, bardziej zespołowej i urozmaiconej gry w ataku.
Trzecią kwartę Burgos zakończył z przewagą 17 punktów. W ostatniej części gra Anwilu zupełnie już się posypała, a gospodarze kolejne punkty zdobywali bez wielkiego trudu. Dominowali pod tablicami (43:32), a mecz zakończyli ze skutecznością blisko 57 procent z gry.
To była druga porażka Anwilu w Lidze Mistrzów. W 3. kolejce za tydzień zespół zagra wreszcie u siebie z francuskim Pau Orthez.
