Anwil Włocławek - Wilki Morskie Szczecin 68:50 (18:9, 15:8,15:12, 20:21)
ANWIL: Jelinek 12 (2), Dmitriew 10 (2), Łączyński 4, Bristol 3, Diduszko 2 oraz Andjusic 15 (2), Skibniewski 8 (2), Stelmach 7 (2), Tomaszek 5, Chyliński 2, Hanke 0.
WILKI MORSKIE: Gaines 13, Robinson 9, Aiken 6, Majewski 0, Leończyk 0 oraz Brown 9 (2), Nowakowski 7 (1), Kikowski 5, Nikolic 1, Galdikas 0.
Statystyki zespołowe:
ANWIL:za 1 - 12/19, za 2 - 13/35, za 3 - 10/24, 15 asyst, 39 zbiórek (13 w ataku), 18 strat, 5 przechwytów, 3 bloki, 27 fauli.
WILKI MORSKIE: za 1 - 17/26, za 2 - 12/26, za 3 - 5/25, 9 asyst, 35 zbiórek (10 w ataku), 18 strat, 8 przechwytów, 5 bloków, 23 faule.
W pierwszym meczu było 78:54 dla Anwilu, a mimo to trener szczecinian Marek Łukomski nie zdecydował się niczego nie zmieniać w pierwszej piątce. Podobnie zresztą jak trener Anwilu Igor Milicic, ale w jego przypadku jest to zrozumiałe, skoro zawodnicy tak przekonująco wygrali.
Anwil znów postawił bardzo trudne warunki w obronie i Wilki nie wiedziały o co w tym wszystkim chodzi. W pierwszych dwóch kwartach trafili tylko 4 rzuty za 2 pkt. i 1/15 za 3 pkt. Mieli ponadto 8 strat i tylko 2 asysty. W sumie w pierwszej połowie zdobyli tylko 17 pkt., a Anwil o 15 więcej. I to w sytuacji, gdy na ławce szybko usiadł najlepszy zawodnik z pierwszego meczu Bartosz Diduszko z powodu lekkiej, ale bolesnej kontuzji. Miał w tym momencie 2 pkt. i 3 zbiórki.
Wówczas już było widać po twarzach koszykarzy Wilków Morskich, że są zrezygnowani i nic w tym meczu nie zrobią. I po przerwie znalazło to potwierdzenie na parkiecie. Po trzech kwartach mieli tylko 29 pkt. na koncie. Wyglądało tak, a jakby Wilki Morskie waliły głową w mur włocławskiej obrony i skutecznego ataku. Szybkie cztery „trójki” Anwilu dały ponad 20 pkt. prowadzenie.
W ostatniej kwarcie obrona Anwilu nie była już tak skuteczna, ale nie miało to żadnego wpływy na wynik. Wpłynęło natomiast na zdrowie trenera Milicica, który był bardzo niezadowolny z gry z swojej drużyny.
Cieszy coraz lepsza forma Danilo Andjusicia (4/7 z gry, 3 zbiórki, 2 asysty), który powoli może zastępować Champa Oguchiego w roli strzelca. Nie potrzeba już Dawida Jelinka (4/9 z gry, 4 zbiórki, 5 strat), który ratował swój zespół w trudnych sytuacjach. Anwil ma również inne atuty, którymi może zniechęcić rywala do walki.
Wilki Morskie znane były w lidze jako drużyna strzelców. Ale w dwóch meczach ćwierćfinałowych z Anwilem zdobyli 54 i 50 pkt. Obrona włocławian jest przekleństem koszykarzy ze Szczecina, bo w sezonie zasadniczym też przegrali oba mecze i zdobywali tylko 54 i 63 pkt. - Strzelaliśmy znowu „ślepakami” - podsumował Paweł Kikowski.
Teraz włocławian czeka wyprawa do Szczecina na trzeci, być może ostatni mecz ćwierćfinałowy (środa, 18.00). Jeśli zagrają taką obronę, jak we Włocławku, to z pewnością będzie to finałowy mecz. Jeśli się nie uda, kolejne starcie również w Szczecinie w piątek.
Konferencja prasowa
Część pierwsza
Część druga