Anwil Włocławek - King Szczecin 69:74 [zdjęcia]
ANWIL WŁOCŁAWEK - KING SZCZECIN 69:74 (15:17, 17:17, 21:21, 16:19)
ANWIL: Zyskowski 16 (3), 4 as., 3 prz., Almeida 14, 8 zb., Leończyk 11, 6 zb., Sobin 11, Hosley 10 (1), 5 as. oraz Wojciechowski 5, Nowakowski 2, Ihring 0, Delas 0, Komenda 0.
KING: Medlock 21 (2), Paliukenas 12, 3 prz., Diduszko 11 (3), Jogela 6, Harris 3, 12 zb. oraz Kikowski 15 (2), Kowalczyk 4, Bartosz2, Benjamin 0.
Gospodarze zagrali słabe spotkanie, ale i tak powinni je wygrać.
W 1. połowie zagrali rozkojarzeni. Co prawda po wyrównanym początku (do 9:9) po koniec 1. kwarty Anwil odskoczył na 13:9 po akcji Almeidy i wolnych Hosley’a, ale potem to goście lekko przeważali. Byli mniej skuteczni, ale włocławianie popełnili aż 7 strat, co skrzętnie wykorzystał King. Jeszcze po wsadzie Almeidy było 15:14 dla miejscowych, ale wynik „3” ustalił Kikowski.
Także ten zawodnik wyróżniał się w 2. odsłonie. Przy pomocy Medlocka i równej grze pozostałych King cierpliwie budował przewagę. W 15. min dystans urósł już do 7 pkt. (20:27), a zdenerwowany trener Milicić poprosił o czas. Anwil poprawił skuteczność (41-30% do przerwy), grał bardziej zespołowo, ograniczył liczbę strat, ale faulował (14-10), co King wykorzystywał na linii wolnych (15/19). Dlatego po 20 minutach było 32:34.
Druga połowa była nieco lepsza w wykonaniu Anwilu, który zmuszał rywali do strat i fauli, ale fatalnie pudłował. Dzięki Zyskowskiemu (13 pkt. po przerwie) i Almeidzie nasi mieli nadzieje na zwycięstwo, mimo że Medlock (7/8 za 1, 6/15 z gry) i Kikowski (9/9 za 1) trzymali Kinga przy życiu. W 37 min włocławianie prowadzili 66:62, ale chwilę później było 69:69. Niestety, w kluczowych momentach aż 4 wolne spudłowali Almeida i Sobin, nie wpadły „3” Leończyka, Hosleya i Delasa, a Bartosz spod kosza i Kikowski wolnymi zapewnili Kingowi sukces.
Wideo: Konferencja prasowa po meczu Anwil Włocławek - King Szczecin. Igor Milicić i Jarosław Zyskowski