Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 80:88
TURÓW - ANWIL 80:88 (22:24, 23:19, 14:24, 21:21)
TURÓW: Gray 34 (6), Wright 18 (1), Wysocki 9, Chyliński 4, Wallace 2 oraz Loyd 5 (1), Bochno 4 (1), Roszyk 2, Johnson 2, Wójcik 0.
ANWIL: Tuljkovic 16 (2), Pluta 16 (2), Winkelman 15 (3), Dunn 10, Szubarga 10 oraz Sullivan 11, Joyce 6 (2), Chanas 4, Wołoszyn 0.
To był siedmiomilowy krok Anwilu. Odnieść zwycięstwo na bardzo trudnym parkiecie wicemistrzów Polski, na dodatek bez chorego najlepszego strzelca Nikoli Jovanovicia (śr. prawie 14 pkt.) i z rywalem zaciekle walczącym o bezpośredni awans do play off, to sztuka możliwa tylko dla najlepszych. Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości - włocławianie do obecnie druga siła w polskiej koszykówce za Asseco Prokomem Gdynia. Nawet jeśli przegrają wszystkie trzy mecze do końca rundy zasadniczej, nikt im już nie odbierze drugiego miejsce przed play off. A są jeszcze szanse na pierwsze. Niech teraz Asseco Prokom martwi się, jak pokonać Turów czy wygrać we Włocławku. Wygląda na to, że walka o fotel lidera może trwać nawet do ostatniego meczu.
Gorączka po drodze
- Oczywiście, szkoda, że nie ma Nikoli. Ale jesteśmy tak wyrównanym zespołem, że możemy wygrać w Zgorzelcu również bez niego - komentował Andrzej Pluta.
Jovanovic jechał z drużyną do Zgorzelca, ale po drodze dopadła go wysoka gorączka i nie był w stanie wyjść na parkiet. Osłabiony i mocno przeziębiony wspierał kolegów z ławki rezerowowych. Trudno przewidzieć, czy będzie gotowy na przełożony już na wtorek mecz ze Zniczem Jarosław.
Właśnie Pluta od pierwszych sekund pokazał i partnerom, i rywalom, że cel jest jeden - zwycięstwo. Tylko w pierwszej kwarcie zdobył 12 ze swoich 16 pkt. (w sumie 5/14 z gry, 2 zbiórki, 2 asysty, przechwyt), doprowadzając do rozpaczy pilnujących go na zmianę Michała Chylińskiego (1/6 z gry, 2 zbiórki, 2 asysty, przechwyt) i Bartosza Bochno.
W pierwszej piątce zamiast Jovanovicia pojawił się po raz pierwszy w sezonie Brett Winkelman, co okazało się posunięciem bardzo udanym. Właśnie po jego "trójce" w połowie drugiej kwarty Anwil wygrywał 37:29. Martwiły jednak dwa faule Krzysztofa Szubargi już po... półtorej minuty meczu i wąski skład drużyny. W zupełnie innej sytuacji był Andrej Urlep, trener Turowa. Wydawało się, że włocławianom może po prostu zabraknąć sił na tak skuteczną grę.
Jakby na potwietrdzenie tych słów, koncert zaczął Gray - nominalnie rozgrywający, a realnie - świetny egzekutor. Niemal w pojedynkę (14 pkt. w drugiej kwarcie!) wyprowadził do przerwy swój zespół na prowadzenie 45:39, choć Rashard Sullivan i Mujo Tuljkovic skutecznymi akcjami potrafili je nieco zmniejszyć.
Co za rajdy Szubargi!
Trzecia kwarta była koncertem trzech zawodników - Tuljkovicia (6/11 z gry, 4 zbiórki), Szubargi (3/8 z gry, 4 zbiórki, 5 asyst, 2 przechwyty) i Alexa Dunna (5/6 za 2, 5 zbiórek). Dunn nie tylko potrafił powstrzymać Michaela Wrighta (ledwie 8 pkt. przez trzy kwarty i tylko dwa celne rzuty z gry), ale też w ataku ustawiał się bardzo sprytnie, dobijał niecelne rzuty, bądź kończył udanie swoje półhaki tyłem do kosza. Środkowy Anwilu najpierw doprowadził do remisu (45:45), a potem dał swojemu zespołowi prowadzenie 50:48. Tuljkovic trafił za "3", a następnie przechwycił piłkę pod własnym koszem, popędził do kontry i zakończył ją jeszcze z faulem. A na deser - niesamowite rajdy Szubargi. Wszystkie swoje punkty zdobył spod kosza, sobie tylko znanym sposobem omijając ręce o co najmniej kilkanaście centymentów wyższych Chrisa Johnsona i Brandona Wallace (12 zbiórek). Zaliczka przed ostatnią kwartą (67:59) była obiecująca, ale jeszcze o niczym nie decydowała.
Idealna para
W niezwykle ważnych momentach idaelne okazało się ustawienie pod koszem pary Sulliuvan (5/6 za 2, 4 zbiórki)-Winkelman. Popularny Rysiek Sullivan bardzo przytomnie wsykorzystywał swoją siłę i dynamiczne wyjście w górę, a dwie "trójki" Winkelmana dały prowadzenie 75:64. Na dodatek, niesportowy faul na Kamilu Chanasie popełnił Chyliński, więc nadarzyła się kolejna okazja na podwyższenie wyniku. Ale Chanas powinien od trenera Griszczuka dostać dużą burę - nie trafił obu wolnych, a potem na siłę rzucał z półdystansu - również bezskutecznie. Na szczęście, sprawy wziął w swoje ręce jak zwykle bardzo rozsądny James Joyce (2/3 za 3, 5 zbiórek, 2 asysty) - jego celny rzut za 3 pkt. dał Anwilowi prowadzenie 78:64.
W ekipie Turowa zdezorientowani nie byli jedynie Gray i Wright (10 pkt. w ostatniej kwarcie). Czasu było już jednak tak mało, że mogli jedynie śrubować swoje zdobycze: Gray skończył z czwartym wynikiem strzeleckim w lidze (12/20 z gry!), a Wright zaliczył swoje czwarte double-double w sezonie (18 pkt. i 10 zbiórek). - Naszą siłą jest zespołowość i konsekwencja. Jeden, czy dwóch zawodników meczu nie wygrają - komentował zadowolony trener Griszczuk.
Włocławianie w Zgorzelcu ciągle są niepokonani w lidze. Przegrali tam tylko raz - w Pucharze Polski w tym sezonie. Wygrali za to wszystkie mecze ligowe od momentu awansu Turowa do ekstraklasy pięć lat temu.
GWIAZDA ANWILU
(fot. fot. archiwum)
Brett Winkelman
skrzydłowy
Czwarty mecz w polskiej lidze, pierwszy raz w pierwszej piątce i od razu pierwsze double-double. Duże wyczucie, świetne ustawianie się pod koszem, ogromna waleczność, spokój i inteligencja w grze. I wszystko dla dobra drużyny, a nie idywidualnych osiągnięć.
Statystyki: 38 min gry, za 2 - 3/5, za 3 - 3/5, 10 zbiórek (4 w ataku), asysta, 5 przechwytów, 3 straty, 2 faule, blok.