Podczas konferencji “Czas na region” była mowa o tym, że władze samorządowe niekiedy szukają zewnętrznych inwestorów, lecz nie doceniają tych, którzy od dawna działają na terenie ich gmin. Są nimi także producenci rolni, którzy chcą wybudować lub rozbudować np. kurniki czy chlewnie, ale napotykają na wiele problemów.
Czy nowe regulacje prawne, stworzenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego mogłoby pomóc inwestorom?
- Jest pokusa, żeby prawnie to uregulować, co wolno budować – stwierdził Jan Krzysztof Ardanowski. - Jestem zwolennikiem miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Zdaję sobie sprawę, że część gmin twierdzi, że to drogie. Jeżeli planów nie ma, to jest większa dowolność, uznaniowość wydawania warunków zabudowy. Nie twierdzę, że to wszystko oparte jest o korupcję, ale wtedy łaskawy pan wójt może więcej pomóc tym przedsiębiorcom.
To też może Cię zainteresować
Jego zdaniem w Polsce jest “totalny chaos planistyczny” i nawet rolnicy nie zawsze są za wprowadzeniem miejscowych planów. Wynika to przede wszystkim z tego, czy sami zamierzają inwestować, czy np. planują sprzedaż gruntów i nieruchomości.
Jan Krzysztof Ardanowski podkreśla, że najważniejsze jest zrozumienie wzajemnych interesów i chęć współpracy, a nie robienie sobie na złość. Dotyczy to także relacji rolników z nowymi mieszkańcami wsi.