https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aromat świętej góry

Michał Woźniak
Michał Wo?niak
Mieszkaniec Cejlonu już po pierwszym łyku herbaty rozpoznaje, w której części kraju została zebrana. W ocenie smaku nie przeszkadza nawet fakt, że przeciętny Lankijczyk kupuje najtańszy herbaciany pył, powstający w wyniku obróbki aromatycznych liści. Reszta wędruje na eksport.

     Zamiast kawy
     
- Prawdziwą herbatę można wypić tylko na Sri Lance - opowiada Sanjeeva Balasooriya, przewodnik po cejlońskich plantacjach. - Najbardziej cenione plantacje znajdują się w okolicach miejscowości Dalhousie, u podnóża świętej góry Adam s Peak. Ostry klimat sprzyja uzyskiwaniu przez liście bardziej wyrazistego aromatu. Już samo pochodzenie jest gwarancją doskonałego smaku. I to właśnie wykorzystują nieuczciwi pośrednicy. Prawie 90 procent produkcji wykupują Indie, Rosja i Chiny, mieszają z gorszymi, swoimi gatunkami i podszywają się pod naszą markę, oznaczając swe popłuczyny cejlońskim lwem. Sri Lanka jest jednak maleńkim krajem i w starciu z tymi potęgami nie ma zbyt wiele do powiedzenia... A najśmieszniejsze jest to, że herbaciane krzewy trafiły tu niespełna 200 lat temu, przywiezione z Indii przez Szkota, Jamesa Taylora. Miały zastąpić kawę, która dawała tu kiepskie zbiory. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Dzięki sprzyjającemu klimatowi cejlońska herbata ma najlepszy aromat na całym świecie. Niespotykany smak rozsławili później w świecie Brytyjczycy.
     

  • Trudno ustalić, kto po raz pierwszy zaparzył herbatę. Każdy kraj, gdzie uprawiana jest herbata - Chiny, Japonia, Indie - ma wiele legend na ten temat. Wszystkie są jednak zgodne - herbata została odkryta przez przypadek. W krajach, gdzie religią dominującą jest buddyzm, opowiada się o świętym Bodhidharmie, który postanowił medytować przez siedem lat, bez najkrótszej przerwy na sen. Nie mogąc pohamować senności, obciął sobie powieki. Tam, gdzie upadły, wyrosły dwa krzewy nowej rośliny - nader skutecznie odpędzającej sen.
         
    Mimo że Sri Lanka odzyskała niepodległość w 1948 roku, jeszcze 30 lat później większość plantacji znajdowała się w rękach byłych kolonistów. Dziś najstarsi mieszkańcy Wysp Brytyjskich wspominając czasy Imperium Słońca twierdzą, że największy żal mają po utracie Indii i właśnie cejlońskich plantacji...
         Tylko dwa liście
         
    Wraz ze wschodem słońca na herbacianym stoku pojawiają się kolorowo odziane kobiety. Każda z tyczką i jutowym workiem na plecach. Przez zwartą ścianę zielonych krzewów dochodzą do wybranych grządek. Przy tej pracy potrzebna jest sprawność dłoni i szybkość. Z każdego młodego pędu należy zerwać dwa najmłodsze liście oraz pączek. Pozostałe liście pozbawione są już takiego aromatu i wyrabia się z nich pośledniejsze gatunki. Po zapełnieniu worków następuje pierwsza segregacja. U podnóża stoku ląduje góra zielonych listków. Teraz trzeba usunąć te z widocznymi śladami choroby, na bok lądują również gałązki i pozostałe zanieczyszczenia.
         

  • - Nie ma pewności, komu zawdzięczamy pojawienie się herbaty w Europie - byli to Portugalczycy lub Holendrzy. Na stary kontynent aromatyczne liście dotarły w początkach XVII wieku. W Wielkiej Brytanii herbata pojawiła się w 1658 roku. Tylko kilka lat później jej smak poznali Rosjanie. W 1676 cesarz Chin podarował ją carowi Aleksandrowi.
         
    Tak przygotowana herbata trafia do manufaktury - tłumaczy Sanjeeva. - Liście rozsypywane są na wielkich siatkach. Poleżą tak kilkanaście godzin, by wyparowała zgromadzona w nich woda. Teraz - w zależności od jakości i gatunku - rozpoczyna się kolejny proces. Jeśli właściciel plantacji uzna, że zbiór nadaje się do sprzedaży jako herbata liściasta - następuje zbijanie i przełamywanie liści, tak by puściły soki. Bardziej poślednie, ale wciąż wysokiej jakości zbiory przeznacza się natomiast na herbatę granulowaną. Liście są miażdżone, rozrywane i wreszcie zwijane. Tak przygotowane lądują w specjalnej komorze tlenowej, gdzie następuje kilkudziesięciominutowy proces fermentacji. Dopiero teraz herbata nabiera swoistego aromatu. By trafiła do sprzedaży, konieczne jest jeszcze jej podgrzanie, które zatrzyma fermentację. Teraz można ją pakować do skrzyń. Konfekcją zajmą się już pośrednicy.
         Ślad stopy
         
    Dalhousie to nie tylko herbata. To również jeden z najważniejszych ośrodków kultu religijnego Cejlonu. Pielgrzymują tu zarówno buddyści jak i muzułmanie, hinduiści czy chrześcijanie. Obiektem religijnych uniesień jest pozostawiony na szczycie Adam s Peak (Góra Adama) ślad stopy. Buddyści twierdzą, że to znak bytności Buddy. Muzułmanie widzą w tym pamiątkę po Mahomecie. Chrześcijanie nie mają wątpliwości - to odcisk stopy wypędzonego z raju Adama.
         

  • Od najdawniejszych czasów herbata używana była jako środek oczyszczający i odtruwający - zwłaszcza po zatruciu opium, alkoholem czy środkami nasennymi. Dzięki zawartej w niej kofeinie i teinie działa pobudzająco i odświeżająco, choć nie tak silnie jak kawa. Picie herbaty wpływa na lepsze przyswajanie pokarmów, zapobiega kamicy nerkowej i żółciowej. Zieloną herbatę powinni pić zwłaszcza palacze tytoniu - napój częściowo chroni przed powstaniem nowotworu.
         Schody do nieba
         
    Tradycja nakazuje, by na wierzchołek wychodzić z Dalhousie krótko po północy, tak by dotrzeć tu krótko przed wschodem słońca. Droga na szczyt prowadzi niekończącymi się schodami. W czasie wzmożonego ruchu pielgrzymkowego, który trwa tu od stycznia do kwietnia, pobocza drogi zastawione są kramikami z dewocjonaliami, jedzeniem, napojami, tysiącem drobiazgów.
         

  • Rozróżniamy 5 gatunków herbaty. W Europie najpopularniejsza jest herbata czarna. Stanowi ona 98 procent światowego handlu. W krajach Azji najwięcej zwolenników ma herbata zielona, w samych Chinach zaś żółta - pośrednia między zieloną a czarną. Koneserzy najbardziej cenią herbatę białą. Nie podlega ona żadnemu procesowi. Zbiera się ją tylko raz do roku. Natychmiast po tym jest suszona. Herbata czerwona jest poddawana krótkiej fermentacji i najczęściej stanowi podstawę do herbat aromatyzowanych.
         
    Podchodzenie w ciemności ma wiele zalet. Nie męczy upalne słońce. Nie widać też tysięcy schodków, które trzeba pokonać.
         Przed szóstą rano dochodzimy do ostatniego etapu wędrówki - niemal pionowych drabin wyprowadzających na szczyt. Powoli zaczyna się rozjaśniać. Do wschodu słońca pozostało już tylko kilkanaście minut, które spędzamy w klasztornej celi. Buddyjski mnich z radością przyjmuje papierosy. Rewanżuje się szklanką gorącej herbaty, tak mocnej, że zaraz po wypiciu szukam ustronnego miejsca, by ulżyć żołądkowi. Mnich patrzy ze zdziwieniem - dla niego napój o takiej dopiero mocy godny jest swej nazwy.
         Tylko dla koneserów
         
    Pierwsze promienie słońca oświetlają kapliczkę zakrywającą skalne zagłębienie w kształcie stopy. - Szepnij do środka swe najskrytsze życzenie - podpowiada mnich. - Na pewno się spełni...
         Setki schodków ponownie sprowadzają do Dalhousie. Po drodze mijamy herbaciane plantacje. Mimo wczesnej pory panuje na nich ożywiony ruch. - Najwięcej aromatu mają listki zebrane tuż po wschodzie słońca. O tym jednak wiedzą tylko koneserzy. Zresztą poza wyspą i tak o łyku prawdziwej Ceylon Tea można tylko pomarzyć...

  • Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska