CCC POLKOWICE – ARTEGO BYDGOSZCZ 81:71 (21:21, 24:19, 15:15, 21:16)
CCC: Fagbenle 22, 12 zb., 4 as., Spanou 16 (1), 10 zb., Clark 14, 9 zb., 5 as., Gajda 8 (2), Bojović 7, 5 zb. , 4 prz. oraz Leciejewska 5, Sandrić 5 (1), Stankiewicz 4, Babkina 0.
ARTEGO: Stallworth 23, McBride 16, 7 as., O’Neill 14, 4 as., Stanković 8, 6 zb., Międzik 3 (1) oraz Adamowicz 3 (1), Szott-Hejmej 2, Żurowska-Cegielska 2.
Na finiszu poprzedniego sezonu CCC pokonało 3-0 Artego w walce o brąz, ale już w tym nasz zespół brał srogi rewanż. Wygrał 92:80 w Bydgoszczy w 1. rundzie oraz w półfinale Pucharu Polski w Gdyni 77:68 (sięgając później po główne trofeum). Można było się więc spodziewać, że gospodynie zrobią wszystko, by wreszcie przełamać złą passę. Tym bardziej, że po odpadnięciu z rozgrywek Euroligi mają już tylko szansę na medal w rodzimej lidze, a do tego zarząd klubu zwolnił trenera George Dikeoulakosa, więc zadział efekt „nowej miotły”. Dotychczasowy asystent Karol Kowalewski dobrze zmotywował i przygotował taktycznie swój zespół.
Niskie pod presją
Miejscowe od początku mocno naciskały na niskie zawodniczki Artego, pozbawiając je atutu rzutu z dystansu (tylko 4/17) oraz dokładnych podań do wysokich. Początkowo przynosiło to efekt, bo niewidoczne były Międzik i O’Neill. Z kolei CCC lepiej spisywało się na tablicach (w sumie aż 43-19 i 15-4 w ataku) oraz w strefie podkoszowej, gdzie rządziły Clark i Fagbenle (9/13 z gry). Dzięki nim w 6. min było już 15:8. Po drobnym urazie kostki Szott-Hejmej na boisku pojawiła się Adamowicz i trafiła z dystansu, a piękne asysty McBride (5 w 1. kwarcie) na punkty zamieniała Stallworth (11/13 za 2 w całym meczu!) i spotkanie znów się wyrównało.
Zryw O'Neill
Szybka, zacięta i skuteczna gra toczyła się także przez większość 2. kwarty. Po „3” McBride po raz pierwszy prowadziły bydgoszczanki 24:21, ale nie wykorzystały kilku szans (Stanković – tylko 4/10), aby powiększyć przewagę. Uczyniły to zaś polkowiczanki, bo dobrą zmianę dała Leciejewska, pod koszem coraz pewniej czuła się Spanou, a „3” trafiła Sandrić. W 18. min było już nawet 43:35. W samej końcówce udało się na szczęście zmniejszyć straty, bo sprawy w swoje ręce wzięła O’Neill (9 pkt. w 2. kwarcie).
Międzik na miarę bonusa
Niestety, nasze kompletnie zawaliły pierwsze 4 minuty 3. odsłony. Rywalki odskoczyły bowiem na 53:42, bo były szybsze, grały kombinacyjnie i skutecznie. Znów trzeba było gonić i ta pogoń... przyniosła efekty, gdyż po zagraniach duetu McBride – Stallworth przewaga zmalała do 57:55.
Mimo mocnej obrony w 4. kwarcie, słaba „deska” i brak skuteczności (47 proc.) sprawiły, że CCC zasłużenie jednak zmierzało po sukces. Jeszcze przy 71:65 w 36. min. straty mogła zmniejszyć Stallworth, ale zgubiła piłkę, a z drugiej strony trafiła Fagbenle, a wygraną rzutem z dystansu przypieczętowała Gajda.
Co gorsza, na 0,8 sek. przed końcem CCC odrobiło straty z Bydgoszczy (81:68), bo po faulu Szott-Hejmej za linią 6,75 - 3 wolne wykorzystała Clark. Ostatni rzut Międzik za 3 pkt. z rogu boiska (po czasie Tomasza Herkta) pozwolił jednak Artego chociaż na bonus w postaci lepszego bilansu dwumeczu z CCC.