WISŁA KRAKÓW - ARTEGO BYDGOSZCZ 65:68 (28:12, 17:13, 9:23, 11:20)
WISŁA: Kobryn 14, 9 zb., 3 as., Simmons 13 (1), Ygueravide 10, 7 as., 3 prz., Gidden 4, 5 zb., Ziętara 0, 6 zb. oraz Abdelkader 12 (2), 3 as., Morrison 8, 5 zb., Szott-Hejmej 4, Pop 0.
ARTEGO: Reid 27 (3), 7 zb., 3 prz., Międzik 11 (1), 5 zb., Stallworth 10, 6 zb., Suknarowska 7 (1), 6 zb., 9 as., Mosby 0 oraz Szczechowiak 10 (1), 6 zb., Koc 3, Rooney 0, Szybała 0.
Oba zespoły jeszcze w środę rywalizowały w 5. meczach 1. rundy play off, ale Artego stoczyło niesamowity bój z Energą w Toruniu, a Wisła zaliczyła "spacerek" z AZS Lublin.
Pierwsza połowa wskazywała na to, że więcej sił straciły bydgoszczanki, które były wolne, nie trafiały, słabo broniły, brakowało im agresji. Wisła bez problemów objęła prowadzenie 10:0 i 22:10, wykorzystując głównie grę z kontry. Skuteczność 61-25%, 14-6 w zbiórkach i 10-2 w asystach dopełniają obrazu 1. kwarty. Najsłabszymi ogniwami były... dwie wysokie Amerykanki Artego: Mosby i Stallworth, bohaterki meczu w Toruniu. Obie spudłowały po 2 rzuty, Stallworth szybko złapała 3 faule, a Mosby usiadła na ławce z powodu drobnego urazu kolana (dostała przypadkowe uderzenie). - Nie chcieliśmy ryzykować, tym bardziej, że Wisła wysoko prowadziła, ale na pewno w niedzielę Bernice zagra - przyznał Jarosław Kotewicz, menadżer Artego.
Grająca zespołowo, szybko i skutecznie Wisła, mimo małej zadyszki na początku 2. kwarty, w kolejnych minutach powiększała przewagę. W 17. min po akcji Simmons było już 37:17, a chwilę później 45:25. Plusem było jednak, że zmienniczki, szczególnie Szczechowiak (4/6 z gry, 6 zb.) plus świetnie grające Reid i Suknarowska nie pozwoliły powiększyć przewagi.
Po zmianie stron na parkiecie zaczęły się dziać cuda, bo bydgoszczanki wyszły odmienione. Grały szybciej, skuteczniej, rozważnie, twardo broniły. W 5 minut odrobiły 9 punktów, po kolejnych 3 minutach straty zmalały do 49:45! Niemal bezbłędne były Reid (10/18) i Stallworth (4/6 po przerwie), a Suknarowska rozdawała asysty (9). Abdelkader trafiła za 3, ale 3. kwartę identycznym rzutem na 54:48 skończyła Reid.
Tuż na początku ostatniej odsłony 2 pkt. Koc oraz kolejne 5 Szczechowiak dały Artego pierwsze prowadzenie 55:54. Wściekły trener Hernandez poprosił o czas. Ale wiślaczki wyglądały na zmęczone, przybite dyspozycją rywalek. Zerwały się jeszcze, wychodząc nawet na prowadzenie 62:59 (po 2 stratach Artego), ale rzutem za 3 wyrównała Międzik, a "wjazdy" pod kosz Suknarowskiej i Reid dały kolejne 4 "oczka" gościom. Na 9 sekund przed końcem Hernandez znów poprosił o czas, rozrysował akcję, a po 3 sekundach z dystansu trafiła Simmons.
Krakowski zespół miał jednak mało fauli, więc musiał szybko popełniać kolejne. Wreszcie na linii wolnych stanęła Międzik i trafiła oba rzuty na 65:68. Simmons w 2 sekundy nie miała szans na oddanie celnego rzutu z daleka i sensacja stała się faktem.
Warto dodać, że była to 30. ligowa potyczka obu zespołów i dopiero 5. zwycięstwo Artego.
W niedzielę o 18.00 w Krakowie drugi mecz półfinału (relacje na www.basket25.pl - które robi Wisła TV, a sponsoruje właśnie bydgoski klub). W kolejny weekend rywalizacja przenosi się do Artego Areny w Bydgoszczy. Gra się do 3 zwycięstw.
W drugim półfinale Ślęza Wrocław - CCC Polkowice 64:66 (0-1)