Artego Bydgoszcz - Ślęza Wrocław 69:70 (18:21, 15:16, 20:18, 16:15)
ARTEGO: Stanković 21, Morrison 14, Międzik 13 (3), Radocaj 3 (1), Szott-Hejmej 2 oraz Hornbuckle 11 (1), Poboży 5.
ŚLĘZA: Udodenko 12 (1), Burdick 10, Kastanek 10 (1), Colson 7 (1), 6 as., Szybała 6 (2) oraz Dikeoulakou 11 (1), 5 as., Palenikova 8 (1), Miletic 6, Dobrowolska 0, Marciniak 0.
Bydgoszczanki wygrały w 1. rundzie we Wrocławiu, ale pewne swego być nie mogły, Ślęza miała bardzo dobry bilans wyjazdy (7-3), a gospodynie zaczęły mecz bez kontuzjowanej ostatnio w Krakowie Julie McBride.
Pierwsze prowadziły bydgoszczanki, głównie po akcjach Dragany Stanković i Ziomary Morrison. Ślęza początkowo grała bardzo chaotycznie, ale pod koniec kwarty uporządkowała swoje akcje i prowadziła 3 punktami. Mecz był wyrównany, ale w Artego nie brakowały problemów. Choćby w połowie 2. kwarty trzy faule miała na koncie Tamara Radocaj, jedyna rozgrywająca w składzie.
Przewaga Ślęzy powoli zaczęła rosnąć (24:29 w 14. minucie), aż do 7 punktów tuż przed przerwą. Zespół czuł brak liderki na parkiecie: Artego miało w pierwszej połowie aż 11 strat, z dystansu tylko jeden trafiony rzut.
Rozkręcała się jednak Alexis Hornbuckle: pierwszą połowę zakończyła akcją 2+1, drugą rozpoczęła od "trójki". Po kolejnym rzuci z dystansu Elżbiety Międzik Artego prowadziło 49:46. Niestety, serię 8 punktów (zresztą jedynych w meczu) odpowiedziała Palenikova.
Bydgoszczanki walczyły do końca. W defensywie zacieśniły strefą pod koszem, zmuszając Ślęzę do rzutów z dystansu. W ostatniej kwarcie udawało się zbliżać na dystans punktu. Finisz należał do Artego, a jego bohaterką mogła zostać Międzik. Najpierw zdobyła 2 punkty po własnym przechwycie, a w ostatniej minucie trafiła za 3 z 7 metrów (69:67). Niestety, na 11 sek. przed końcem za 3 odpowiedziała Udodenko, a w ostatniej akcji nie trafiła spod kosza Hornbuckle.