Artego Bydgoszcz - Ślęza Wrocław 52:58
Kwarty: 17:23, 10:9, 10:15, 15:11
ARTEGO: McBride 20 (4), 8 zb., 6 as., 6 strat, Stallworth 8, 5 zb., Szott-Hejmej 5 (1), Międzik 4, O’Neill 0, 4 zb., 3 as., oraz Stankovic 9, 5 zb.,7 bloków, Żurowska-Cegielska 2, Adamowicz 2, Poboży 2
ŚLĘZA: Kastanek 11 (3), Zoll-Norman 10, 7 zb., 8 as., Kaczmarczyk 8, Ajdukovic 6, Perez 2 oraz Troffers 11, 5 zb., Ursu-Kim 4, Szybała 3, Boonstra 3, Sosnowska 0.
Bydgoska drużyna zgubiła formę. I nie chodzi to o to, że przegrała dwa mecze z rzędu, w końcu z silnymi drużynami, ale o to, że co najmniej kilka zawodniczek jest cieniem tego, co prezentowały na początku sezonu.
Mistrz Polski z Wrocławia zagrał bardzo słaby mecz, a z Bydgoszczy wyjechał zwycięsko. To dlatego, że Artego prezentowało koszmarną skuteczność: 5/21 za 3 pkt., 18/49 z gry i miało 16 strat.
Wydawało się, że bydgoszczanki są trochę zmęczone zbyt szybkim tempem początku sezonu, w którym po raz pierwszy grają w europejskich pucharach (pierwszy w meczów barażowych o awans do 1/16 w czwartek w węgierskim Miszkolcu). Dlatego ten tydzień poświęcony był na odbudowanie kondycji i odpoczynek.
Niewiele z tego wynikło. Porażka z silną drużyną Ślęzy żadnej ujmy nie przynosi, ale styl już tak. Nie wiadomo, gdzie się podziała forma Julii Adamowicz, Justyny Żurowskiej-Cegielskiej, a na dodatek bardzo słabo zagrała wczoraj Jennifer O’Neill i Agnieszka Szott-Hejmej. Gdyby nie szarża Julie McBride w czwartej kwarcie (13 ze swoich 20 pkt.) to nie byłoby nawet szans na zwycięstwo.