"Asta" głowa do góry! Najważniejsze, że nie odpuściliście

Spójnia Stargard - Enea Astoria Bydgoszcz 89:84 (20:18, 23:14, 25:26, 21:26)
SPÓJNIA: Pabian 25 (3), 7 zb., 4 as., Czujkowski 19 (5), 7 zb., 4 przechwyty, Bręk 15 (5), 8 as., Dymała 10 (2), 4 zb., 5 as., Pytyś 5, 8 zb. oraz Fraś 11, 5 zb., Raczyński 3 (1), Koziorowicz 0.
ASTORIA: Grod 18, 7 zb., Bierwagen 13 (2), 4 zb., 3 as., Frąckiewicz 11, 7 zb., 3 as., Gospodarek 9 (1), Śpica 6 oraz Pochocki 10 (1), 3 przechwyty, Barszczyk 5 (1), 6 zb., Szyttenholm 4, Fatz 4, 7 zb., Kornijets 4 (1), Kondraciuk 0, Przybylski 0.

Ta porażka nie musi martwić bydgoskich koszykarzy. Walczyli do końca, od pierwszej kwarty gonili rywala (przegrywali nawet 28:41, czy 48:66) i skończyło się minimalną porażką.

A Spójnia - pod wodzą znanego trenera Krzysztofa Koziorowicza i jego asystenta Wiktora Grudzińskiego, byłego zawodnika m.in. ekstraklasowego Anwilu Włocławek, to jeden z faworytów I ligi. Wygrała wszystkie pięć meczów i tylko w minionej kolejce problemy jej stwarzał Śląsk Wrocław (100:94).

Bydgoszczanie dobrze rozpoczęli (16:7), ale we własnej hali dało o sobie znać dobre „obrzucanie” kosza Spójni, szczególnie z dystansu. Przez cały mecz Spójnia trafiła aż 16 z 30 rzutów za 3 pkt., co daje 53 procent. To jest rewelacyjna skuteczność. W koszykówce o takim dniu mówi się, że „rzucili by krzesłem i to by wpadło”.

Astoria trafiła tylko 6 z 18 takich rzutów i to zaważyło na porażce. Oczywiście, dała o sobie znać nieskuteczna obrona, po której zawodnicy Spójni mogli wykonywać takie rzuty i do tego można by się przyczepić. Ale na pewno trener Konrad Kaźmierczyk zwróci na to uwagę i to będzie procentować w kolejnych meczach.

Mimo porażki, „Asta” nie zawiodła, walczyła w końca i nie ma wstydu po takiej porażce. A w sobotę derby z Notecią Inowrocław w Artego Arenie.