Arriva Polski Cukier Toruń - PGE Spójnia Stargard 88:89 (22:17, 26:25, 12:25, 28:22)
Arriva Polski Cukier: Myles 22 (1), 5 as., Gaddefors 12, 9 as., Benson 6, Tomaszewski 4, Kamiński 3 (1) oraz Wilczek 15 (3), Ertel 12 (1), Abu 12, Diduszko 0.
PGE Spójnia: Muhammad 34 (1), Johnson 13 (2), 8 as., Borowski 12, Martinez 10 (2), Gordon 6 oraz Kikowski 7 (2), Słupiński 5, Yam 2.
Torunianie nie do końca wiedzieli czego się spodziewać po rywalach, którzy przed poprzednim meczem zmienili rozgrywającego, a przed tym w Toruniu trenera. I od początku lekko nie było. Goście w 1. kwarcie byli skuteczni z dystansu i prowadzili momentami 5 punktami. Dopiero w 8. minucie gospodarze odrobili straty i Arriva Polski Cukier pierwszy raz prowadził po "trójce" Dominika Wilczka. Dzięki dobrej obronie (m.in. dwa przechwyty Victora Gaddeforsa) torunianie zakończyli kwartę runem 10:0.
W 13. minucie Wilczek trafił po raz drugi z daleka i przewaga urosła do 8 punktów. Bardzo dobrą połowę rozgrywał Divine Myles (13 pkt i 5/6 z gry), świetnie akcje ofensywne organizował Gaddefors, który już do przerwy uzbierał 7 asyst. Było już +10 i wydawało się, że Twarde Pierniki przejmują na dobre rządy na parkiecie, ale w końcówce 1. połowy roztrwonili większość przewagi.
Torunianie fatalnie rozpoczęli 2. połowę: od serii kompletnie nieudanych akcji i po serii trafień Luthera Muhammada to PGE Spójnia objęła prowadzenie już w 23. minucie. Koszmarnie wyglądało zastawianie własnej tablicy (21:35 w zbiórkach), goście zdobywali mnóstwo punktów z ponowień. Gospodarze rozgrywali swoje akcje zbyt indywidualnie, a w obronie byli ciągle spóźnieni. Za to trafiał Malik Johnson i przed ostatnią kwartą PGE Spójnia prowadziła 7 punktami.
W ostatniej części gości powiększyli przewagę do 9 punktów, ale w 35. minucie w kontrze Myles trafił za 3 i Arriva Polski Cukier prowadził 76:74. To był świetny fragment torunian, którzy cztery minuty wygrali aż 18:2.
Ale to wciąż nie był koniec emocji dla kibiców. Goście odpowiedzieli serią 8:0, choć za faule spadł ich podstawowy rozgrywający Johnson. W ostatniej minucie prowadzenie zmieniało się co akcję. Po punktach Wilczka ze skrzydła było 88:87, ale goście mieli jeszcze 6 sekund. Piłka trafiła do Muhammada i ten trafił spod kosza w ostatniej sekundzie meczu.
