MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Astoria Bydgoszcz potrafiła brzydko wygrać

Adam Szczęśniak
Paweł Lewandowski (nr 9) nieustannie nękał rywali, tu Michała Lipińskiego
Paweł Lewandowski (nr 9) nieustannie nękał rywali, tu Michała Lipińskiego Filip Kowalkowski
Szesnaście. Tyle rzutów wolnych i tyle rzutów z dystansu... spudłowali koszykarze bydgoskiej Astorii. A mimo to pokonali Nysę - beniaminka z Kłodzka i liczą się w walce o play off w I lidze koszykarzy.

ASTORIA BYDGOSZCZ - NYSA KŁODZKO 70:50 (16:10, 13:8, 23:20, 18:12)

ASTORIA: Lewandowski 11, 6 as., Szyttenholm 11, 6 zb., Robak 10 (2), 5 zb., 4 as., Laydych 9, Mazur 6 (1), 4 prz. oraz Grod 11, 6 zb., Barszczyk 6, 8 zb., Kutta 3, Fatz 3, Senski 0, Łucka 0, Przybylski 0.
NYSA: Weiss 12 (1), Stępień 6, 5 zb., Płatek 6, 5 zb., Bluma 4, 5 zb., 3 as., Lipiński 0, 7 zb. oraz Bartkowiak 10, 9 zb., Kowalski 6 (2), Wojciechowski 6, Radwański 0, Włodarczyk 0.

Na pomeczowej konferencji obaj trenerzy... przepraszali za pierwszą połowę. Wynik 29:18 mógł sugerować, że skończyła się 1. kwarta. To efekt aż 18 błędów z obu stron (12 gości) i fatalnej skuteczności na poziomie 36 i 24 proc. Do tego gospodarze spudłowali wszystkie 12 rzutów za 3, a goście 8. Miejscowi byli jednak bardziej zdeterminowani i mieli więcej doświadczonych graczy. Od 0:4 wygrali kilkuminutowy fragment 14:2. Po 5 minutach 2. kwarty oba zespoły miały na koncie 4 pkt., ale przewaga Astorii wciąż oscylowała wokół 10 "oczek".

Po zmianie stron Nysa zeszła na 33:29 po akcji Bartkowiaka , ale to był ostatni zryw gości. Wpadła "3" Robaka, Grod trafił z faulem i po kontrze, drugą "3" dołożył Mazur i zrobiło się 45:31. Rywale okupili ambitną grę faulami (3 graczy miało po 4), a gdy kolejne akcje skończyli Szyttenholm i Barszczyk przewaga urosła do ponad 20 pkt. (65:44).

- Mamy kłopoty na wyjazdach, przede wszystkim z dyscypliną. Musimy uczyć się tej ligi, mądrości w grze. Tego oraz skuteczności nam zabrakło - przyznał Marcin Radomski, trener ekipy z Kłodzka.

- W pierwszej połowie nie siedział nam rzut, dlatego się męczyliśmy, ale w sumie cieszy zwycięstwo i dobra, zespołowa gra w drugiej połowie oraz indywidualne występy niektórych graczy. Katastrofa to wolne, chyba muszę wprowadzić jakieś kary... - mówił z przymrużeniem oka Przemysław Gierszewski, szkoleniowiec Astorii.

- No fakt, że wolne i "trójki" to nie była nasza mocna strona, a kibice mieli pewnie mieszane uczucia, ale trzeba umieć czasami brzydko wygrać. Cieszy, że zatrzymaliśmy rywali na 50 punktach. Do obrony nie mam większych zastrzeżeń - dodał Paweł Lewandowski.

Notabene, autor akcji, dla której warto było wybrać się na to spotkanie. W 36. minucie "Lewy" wybił na środku boiska piłkę rywalowi z rąk, ta jednak leciała za linię końcową pod koszem Nysy. Paweł ruszył w pogoń, zdołał ją wyrzucić w górę na boisko, po czym wpadł w stoły dla prasy. Tym wyrzutem omal... nie zdobył kosza (piłka otarła się o obręcz). Najszybciej dopadł do niej Laydych, który po zwodzie... podał piłkę wracającemu zza boiska Lewandowskiemu. Ten wpadł między dwóch obrońców i typową "wkrętką" i rzutem o tablicę zdobył punkty!

Na koniec warto podkreślić, że Astoria trafiła 3/19 za 3 i 15/31 za 1, ale w pozostałych elementach przewyższała rywali, znów zagrała jako zespół (punktowało 9 graczy) i zmusiła Nysę do 22 strat, po których zdobyła aż 23 pkt., tracąc 5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska