Związek na terenie byłego woj. bydgoskiego oraz w pow. chojnickim i w Trzemesznie zrzesza 950 członków. Mają oni do dyspozycji 25 tysięcy uli. W zależności od pory roku, liczebność rodziny wynosi od 10 tys. do 70 tys. osobników. W rodzinie jest jedna matka, kilkaset trutni i rzesza robotnic. To ich pracy zawdzięczamy miód, zawierających wiele ważnych dla zdrowia substancji oraz wzrost plonów dzięki umiejętności zapylania kilkaset gatunków roślin.
Miodu byłoby więcej, ale zarówno łagodna zima, jak i upalne lato, zrobiły swoje. Inowrocławianin Roman Krzosek, znany z zamiłowania do pszczelarstwa, mający za sobą 30-letni staż, w swej pasiece w Karczynie zebrał 35 kg miodu z ula, najwięcej rzepakowego i wielokwiatowego. Podobnie jak Józef Marczak z Gozdanina.
- Długotrwała susza jednak wysuszyła nektary kwiatów akcji i lipy - podkreśla Roman Krzosek. By zebrać litr nektaru pszczoły muszą wykonać około 20 tysięcy lotów. A już zimą owady wyszyły osłabione, wiele zginęło. Potem upały nieco pokrzyżowały plany bartników.
- Im pogoda korzystniejsza, tym lepsze są zbiory. A miód powstaje tylko z nektaru kwiatów i spadzi. Wszystko więc zależy od rozwoju pożytków. Gdy wszystkie warunki są spełnione, pszczoły „buzują” w ulach niemal przez cały dzień - tłumaczy Kazimierz Strzelecki, przewodniczący inowrocławskiego koła PZP. Niektórzy bartnicy w najlepszych latach zbierali po 50-60 kg miodu z ula.
- Do hodowli pszczół potrzebne doświadczenie. Zwłaszcza teraz, gdy zagrażają im środki chemiczne oraz choroby pasożytnicze i bakteryjne. Ponieważ prowadzenie pasieki to ryzykowana działalność, stale musimy podnosić swoją wiedzę - podkreśla Jacek Paul.
Strefa AGRO Kujawsko-Pomorskie także na Facebooku. Dołącz do nas!