Mogłoby się wydawać, że kłopoty z wykupem leków ze zniżką pacjenci mają już za sobą. O sporze między lekarzami a resortem zdrowia zrobiło się bowiem cicho. Medycy dostali to, czego chcieli. Nie będą odpowiadać finansowo za ewentualny brak ubezpieczenia pacjenta. Zanim jednak ministerstwo poszło im na rękę, w obawie przed karami wystawiali chorym recepty pełnopłatne.
Niestety, okazuje się, że wielu z nich nie przestało tego robić. Jak wynika z najnowszego sondażu portalu Medycyna Praktyczna, prawie 80 proc. lekarzy wciąż wystawia pacjentom recepty bez zniżki. Powód? Medycy, zapisując lek, muszą ustalić jego stopień refundacji. Problem w tym, że identyczny preparat może mieć różne stopnie refundacji. Wszystko zależy od choroby. - I wskazań terapeutycznych producenta - dodaje Piotr Chwiałkowski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Aptekarskiej w Bydgoszczy.
W praktyce oznacza to, że lek jest refundowany, ale tylko w przypadku konkretnej, wskazanej przez producenta choroby. Może wykazywać skuteczność w leczeniu innego schorzenia, ale wówczas nie wolno zapisywać go ze zniżką.
Przeczytaj także: Lekarze żądają wyższych zarobków
Jeśli lekarz się pomyli i wpisze zniżkę, zapłaci karę. Dlatego część medyków woli nie ryzykować i odsyła pacjenta z receptą pełnopłatną. - Chorzy mają często różne schorzenia towarzyszące - tłumaczy Stanisław Prywiński, szef Bydgoskiej Izby Lekarskiej. - Jeśli nie widzę pełnej dokumentacji medycznej, mam dylemat, czy lek, który chcę zapisać, powinien być refundowany.
Jak przyznaje, w takich sytuacjach rezygnuje z ustalania stopnia zniżki. - Podczas pobytu w Szwajcarii rozmawiałem na ten temat z ekspertami WHO - mówi prezes BIL. - Gdy powiedziałem im, jak to wygląda w Polsce, złapali się za głowę.
Medyków nie uspokaja także fakt, że wskazania terapeutyczne danego leku, a co za tym idzie - stopień refundacji, mogą sprawdzić w Charakterystyce Produktów Leczniczych. Jak wynika z sondażu, nie korzysta z niego ponad 50 proc. lekarzy. - To bardzo obszerny materiał - tłumaczy Stanisław Prywiński. - Czasami trzeba go uzupełniać o dodatkowe informacje.
A, na co zwraca uwagę prezes BIL, lekarz jest od tego, aby decydować o leczeniu pacjenta, nie zaś o stopniu refundacji leku.
Przeczytaj także: Bydgoszcz: pacjenci szpitala "Jurasza" bez lekarzy, a studenci bez nauczycieli
Niestety, dezorientacja medyków nie pozostaje bez wpływu na chorych. Wielu z nich dziwi się, gdy przychodzi do zapłaty za lek. - Pacjenci pytają, dlaczego nie mają zniżki, choć preparat jest refundowany - mówi Beata Zarychta-Rak, kierowniczka apteki "Żyj Zdrowo" przy ul. Śniadeckich w Bydgoszczy. - Mówimy im wówczas, że wszystko zależy od wskazań terapeutycznych.
Wielu lekarzy nie informuje bowiem pacjentów o tym, że zapłacą za lek więcej niż dotychczas.
Sprawą zajęła się Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta, która apeluje do lekarzy o wypisywanie recept zgodnie z przysługującymi chorym zniżkami. Jednocześnie zapowiada, że jeśli prawa pacjentów nie będą w tym zakresie przestrzegane, rozpocznie postępowania wyjaśniające.