Bądkowianin twierdził, że został oszukany przez Urząd Gminy w Bądkowie i zastanawia się, czy nie interweniować u wojewody lub pójść do sądu.
Było tak: gmina postanowiła sprzedać działki budowlane, niemal w centrum wsi. Nabywcą największej, o powierzchni 9 arów, był Kazimierz Popławski. Zapłacił za grunt budowlany prawie 20 tysięcy złotych.
- Uważam, że gmina powinna zbudować mi dojazd, bo jak mam się budować - uważa Popławski.
W Urzędzie Gminy żądania Kazimierza Popławskiego budzą niemałe zdziwienie. Był on bowiem zastępcą poprzedniego wójta i pierwszym rzędzie powinien uporządkować sprawę tej właśnie działki.
- Przecież to nie jest działka nieznana panu Popławskiemu Przez kilkadziesiąt lat uprawiał ją bezprawnie. Przegrał nawet proces z gminą w tej sprawie. Od lat na tej działce znajduje się jego sad, posadzony zreszta bezprawnie. I co? Nie miał dojazdu do własnego sadu? - pyta wójt Janusz Zremba.
Adam Paliwoda, kierownik referatu obsugi rolnictwa, dodaje, że działka jest zlokalizowana kilkadziesiąt metrów od asfaltowej ulicy , obok działki biegnie kanalizacja, naprzeciw jest jest przepompownia wody, nie ma problemu z prądem.
Wójt podkreśla, że na tę działkę byli też inni chętni, którzy wpłacili wadium. Kazimierz Popławski nie kupował kota w worku. Nabył działkę w przetargu i usankcjonował zakup u notariusza. Zatem roszczenia zastępcy dawnego wójta są nieuzasadnione i budzą w UG zwyczajny niesmak.
Bądkowo. Historia pewnej działki
(iga)
- Gmina sprzedała działki bez dojazdu, bez elektryczności, bez wododociągu. To skandal. Jak mam dojechać i budować się? - denerwował się mieszkaniec Bądkowa, który zatelefonował do ciechocińskiej redakcji "Pomorskiej".
Podaj powód zgłoszenia
J
20 tyś. to jak darmo. Gość wiedział co kupuje a teraz ściemnia.