Ogrody działkowe na Rybnicy od lat były ulubionym miejscem wypoczynku włocławian. - To była oaza ciszy i spokoju - _mówią najstarsi działkowcy. - _Niestety, to się zmieniło, gdy część działek przeszła w ręce nowych właścicieli. Nowi właściciele nie liczą się z potrzebami osób starszych. Tak twierdzą ci, którzy mają tu działki od początku.
- Do późna otwarta jest
_brama wjazdowa, samochody jeżdżą po alejkach nie zważając na ograniczenie prędkości - mówi nasza Czytelniczka. - _Każdy taki przejazd to hałas, spaliny i tumany kurzu.
Na alejkach działkowych spotkać można zresztą nie tylko pędzące samochody, ale i motory. Mało kto zwraca uwagę na znaki ograniczenia prędkości do 5 kilometrów na godzinę. Zwyczajem stało się mycie samochodów na działkach. - Przez to, że brama jest ciągle otwarta, na działki wjeżdża i wchodzi kto chce i kiedy chce - skarży się jedna ze starszych właścicielek. - Mnie w biały dzień na terenie ogrodu złodziej wyrwał torebkę z ręki.
Działkowcy mówią o włamywaczach
buszujących w domkach, o szkodach w uprawach, wyrządzonych przez wandali. Częste są skargi na punkty sprzedaży piwa, usytuowane przy ogrodach. Czy Straż Miejska zapuszcza się w te rejony miasta? - Bardzo często - zapewnia Janusz Lazar, komendant Straży Miejskiej. Interwencje Straży dotyczą jednak głównie zakłócania ciszy nocnej przez bywalców punktów serwujących piwo. - Na teren ogrodów działkowych nie wchodzimy - podkreśla komendant. - Jeśli tam nie jest przestrzegany regulamin, to jest to sprawa dla zarządu.
Z zarządem ogrodu działkowego na Rybnicy nie udało nam się skontaktować.
**
Bal w ogródku, czyli oaza zagrożona
MAŁGORZATA GOŹDZIALSKA

W miarę cicho jest tutaj w ciągu dnia. Wieczorem zaczynają się harce...
Ogrody działkowe na Rybnicy nie są już oazą ciszy i spokoju - narzekają działkowcy. Ich główne utrapienie to jeżdżące po alejkach auta, balangi do rana i złodzieje buszujący w domkach.