Dwa dni temu pisaliśmy o "śmieciowym "problemie, jaki niestety panuje w mieście. Henryk Popławski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Kujawy" w Barcinie, zachęcał, by mieszkańcy śledzili, kto podrzuca śmieci do dużych kontenerów KP 7, które stoją w pobliżu bloków.
Skontaktowała się z nami mieszkanka domków jednorodzinnych. Również poruszyła problem wyrzucania śmieci, jednak w trochę innym kontekście.
- Przyznaję, że podjeżdżam samochodem na bloki i do odpowiednich pojemników wrzucam makulaturę. A robię to tylko dlatego, że mam odpowiedniego pieca do jej spalania, a na domkach jednorodzinnych nie ma niestety ani jednego pojemnika na papier - powiedziała. Jej wypowiedź ukazała się w rubryce "Ludzie mówią". Poprosiła, by w przyszłości w miejscu, w którym mieszka pojawił się pojemnik na makulaturę.
- Tam już kiedyś stały takie pojemniki - poinformował Michał Pęziak, burmistrz Barcina. Ale ludzie palili papier w piecach. Nikt nie zgłaszał, by na domkach postawić taki pojemnik.
Burmistrz dodał jednak, że jeśli jest taka potrzeba, można ją wziąć pod uwagę w przyszłym roku.
Przy okazji rozmowy na temat odpadów , "wypłynął" jeszcze jeden problem. W kilkunastu punktach w Barcinie stoją pojemniki, przeznaczone tylko i wyłącznie do odpadów posegregowanych, np. plastik, szkło, czy puszki. Niestety ludzie często wrzucają do nich inne śmieci.
Firma, która wywozi wyselekcjonowane odpady, nie wypróżni pojemników, w których są one wymieszane. - I wtedy ich wywóz zlecamy "Wodbarowi". To jak wiadomo kosztuje. Gmina pokrywa to z pieniędzy publicznych, czyli nas wszystkich - powiedział Michał Pęziak.
A to dodatkowy i zdecydowanie niepotrzebny koszt. Wymieszane śmieci trafiają na składowisko odpadów w Giebni.