https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barciński wrzód

Tekst i fot. Dariusz Nawrocki
Jak można było się spodziewać, pani burmistrz  Ewa Stankiewicz (z lewej) przygotowała się do  obrony przed zarzutami. Atakowała głównie  przewodniczącą Stanisławę Ciesielską (z  prawej).
Jak można było się spodziewać, pani burmistrz Ewa Stankiewicz (z lewej) przygotowała się do obrony przed zarzutami. Atakowała głównie przewodniczącą Stanisławę Ciesielską (z prawej). Dariusz Nawrocki
Na wczorajszej sesji w Barcinie było wszystko: łzy, wyzwiska, wulgarne słowa, element sensacji, powrót do historii, wreszcie słowa przeprosin. - Dobrze, że ten nabrzmiały wrzód wreszcie pękł - podsumował sesję radny Sławomir Różański.

     Od samego rana w sali sesyjnej ratusza panowała bardzo napięta atmosfera. Z każdą minutą liczba mieszkańców, którzy postanowili osobiście uczestniczyć w sesji, wzrastała. Radni mieli bowiem podjąć bardzo ważne kwestie związane z burmistrz Ewą Stankiewicz. Radni mieli przedstawić protokół z kontroli komisji rewizyjnej w ratuszu, w tym zeznania świadków potwierdzające dziwne zachowanie pani burmistrz.
     Dla nikogo nie było zaskoczeniem, co usłyszy z ust przewodniczącego komisji rewizyjnej, Alfreda Lewandowskiego . Większość informacji, które znalazły się w protokole, publikowaliśmy już bowiem na naszych łamach. Wszyscy zastanawiali się jednak, jaką decyzję podejmą radni? Co dalej zrobią z zebranym materiałem? Jak zareaguje pani burmistrz?
     Wyobraźnia burmistrza
     
Alfred Lewandowski krok po kroku przedstawiał działania komisji. Mówił o sławnej już dziś wystawie różanego hobby pani burmistrz prezentowanej w holu Urzędu Stanu Cywilnego. Nazwał to "wytworem chorej wyobraźni pani burmistrz". Mówił o niezgodnie z prawem ogłoszonych ćwiczeniach z obrony cywilnej, o egzaminowaniu urzędnika przez komisję składającą się z interesantów i wielu innych kwestiach. Podał również zeznanie dyrektor MGOKSiR-u, Joanny Konwalskiej-Rony , która była świadkiem tych zdarzeń. Wynikało z nich, że przez pewien czas była skłonna nawet wezwać służby medyczne. Uznała bowiem, że stan emocjonalny pani burmistrz był skrajnie odmienny od dotychczasowego.
     Wiele emocji wzbudziły fragment dotyczący wulgarnych słów, które pani burmistrz miała wypowiedzieć pod adresem radnych w obecności dziennikarza Tygodnika "Pałuki"i dwóch innych osób. Przewodniczący cytował słowa na "ch", na "k"i wiele innych okropnych przekleństw.
     Komisja rewizyjna jednoznacznie negatywnie oceniła postępowanie pani burmistrz. Wysnuła wątpliwość, czy ze względów zdrowotnych może ona dalej pełnić swój urząd. Wyszła z wnioskiem do przewodniczącej Rady Miejskiej, Stanisławy Ciesielskiej , o skierowanie Ewy Stankiewicz na badania lekarskie.
     Przymusowa hospitalizacja
     
Jak można było się spodziewać, pani burmistrz przygotowała się do obrony przed zarzutami. Atakowała głównie przewodniczącą Stanisławę Ciesielską. Oskarżała ją, iż wspólnie z przewodniczącym Alfredem Lewandowskim przygotowali prowokację, której efektem są zebrane przez komisję materiały. Jak stwierdziła, dowiedziała się o prowokacji, więc postanowiła, iż nie pozwoli, by choć na moment pozostała w swoim biurze sama. - W innym wypadku pani przewodnicząca skłonna byłaby dziś opowiadać, że chciałam jej wydłubać oko.
     _Większość zarzutów uznała za bezpodstawne lub kłamliwe i spreparowane. Do wielu spraw jednak się przyznała nie widząc w nich nic złego.
     Stwierdziła, że za przymusową hospitalizacją w szpitalu w Świeciu w 2000 roku stała Stanisława Ciesielska i lekarz Aleksander Kmiećkowiak. Mówiła, że w słynny już motyw z szablą w ratuszu została wmanewrowana, że wykorzystano fakt, iż przyniosła go do ratusza, do tego, by zamknąć ją w szpitalu.
     Burmistrz stwierdziła, że do stanu swojego zdrowia nie ma nic do zarzucenia. Zaproponowała, by bezstronna komisja lekarska obserwowała posiedzenie najbliższej sesji budżetowej.
     - _Niech obserwują nasze zachowanie i stwierdzą, kto tu naprawdę jest chory. _Zaprzeczyła też, by kiedykolwiek radnych obraziła wulgarnymi epitetami. Stwierdziła jednak, że przewodnicząca Stanisława Ciesielska z wiceprzewodnicząca Małgorzatą Bohuszewicz stosują względem niej mobbing i chciały ją wykończyć psychicznie.
     Wyciszenie
     
Stanisława Ciesielska poinformowała zebranych, że telefonował do niej mąż pani burmistrz. - _Prosił, byśmy wyciszyli sytuację w ratuszu. _Tłumaczyła, że "zachowała się po chrześcijańsku"i mimo, iż miała podstawy, by wzywać karetkę pogotowia, nie zrobiła tego.
     Stwierdziła, że jest jej bardzo przykro, iż wielu mieszkańców gminy uważa, że przygotowuje się do objęcia schedy po burmistrz Ewie Stankiewicz. - _Oświadczam, że nie będę pretendowała do tego, by wygryźć panią Stankiewicz.
     _Odczytała fragment zeznania biegłych lekarzy psychiatrów z 17 kwietnia 2002 roku świadczące o tym, że pani burmistrz jest chora. Dodała, że Ewa Stankiewicz zaświadczenie lekarskie o zdolności do pracy zrobiła sobie między pierwszą a drugą turą wyborów na burmistrza. Oficjalnie nie została jeszcze skierowana na badania lekarskie. Wypowiedź ta spotkała się z dużym zdziwieniem obecnych na sali.
     Radni zaczęli kierować swoje wnioski. Do wniosku komisji rewizyjnej o skierowanie pani burmistrz na badania lekarskie dołączono wniosek radnego Tomasza Filanowskiego o przedstawienie wojewodzie informacji, wraz z dowodami, o wielokrotnym naruszaniu prawa przez panią burmistrz. Stanisława Ciesielska zaproponowała trzeci wniosek.
     Stwierdziła, że jeśli w ciągu trzech dni pani burmistrz nie przeprosi radnych w prasie i na tablicy ogłoszeń za obelgi pod adresem radnych, sprawa zostanie skierowana do sądu. Wszystkie trzy wnioski zostały przez radnych przyjęte jednogłośnie.
     Wszystkich zaskoczyło więc wystąpienie pani burmistrz, w którym przeprosiła wszystkich radnych. Było to dziwne, gdyż wcześniej do niczego złego się nie przyznawała.
     Jaka będzie przyszłość?
     
Radny Janusz Lewandowski zapytał panią burmistrz, jak wobec tego wszystkiego co się stało, wyobraża sobie dalszą współpracę między radnymi a nią?
     - _Jeśli każdy będzie robił to, do czego jest powołany, to współpraca jest możliwa - _mówiła.
     W wolnych głosach i wnioskach głos zabrał radny Sławomir Różański : - _Na tej sesji doszło do wielkiego prania brudów. Dobrze, że ten nabrzmiały wrzód pękł. Niech teraz wojewoda rozsądzi, obiektywnie i spokojnie, bez emocji, kto w tym sporze ma rację.
     _ggg
     _Było to najbardziej smutne wydarzenie lokalne, w którym uczestniczyłem pracując w "Gazecie Pomorskiej"i relacjonując wydarzenia z Barcina. W oczach ludzi widziałem wściekłość i smutek, żal i rozpacz. Nie wyobrażam sobie, by po tym co się stało, barciński samorząd mógł dalej funkcjonować normalnie. Do głowy przychodzą mi tylko dwa wyjścia. Albo obie strony spróbują zapomnieć o tym wszystkim co się stało (robili to już nie raz), albo ktoś (wojewoda lub ktoś jeszcze wyżej) ich problem pomoże rozwiązać. Jeśli nawet dojdzie do drastycznego rozwiązania problemu (referendum, przyspieszone wybory, zawieszenie wykonania urzędu - tu improwizuję), w co wątpię, to obie strony jeszcze długo będą na siebie skazane.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska