https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo drogi parking

Obok klasyki polskiej motoryzacji na parkingu przy ul. Tadeusza Boya-Żeleńskiego bezskutecznie czekają na właścicieli także "rasowe” sportowe auta
Obok klasyki polskiej motoryzacji na parkingu przy ul. Tadeusza Boya-Żeleńskiego bezskutecznie czekają na właścicieli także "rasowe” sportowe auta Fot. Tytus Żmijewski
Na policyjnym parkingu stoi kilkanaście aut zapomnianych przez właścicieli. Ich odbiór się nie opłaca, bo kosztowałby dużo więcej niż są warte.

Parking przy ul. Tadeusza Boya-Żeleńskiego nie jest zwykłym parkingiem. Trafiają tu auta zatrzymane przez policję.

- Na mocy umowy z KWP przechowujemy zarówno auta powypadkowe i kompletne wraki, jak i w pełni sprawne, ale pochodzące z kradzieży lub odebrane pijanym kierowcom - informuje Stanisław Wierzchowski, wiceprezes Międzywojewódzkiej Spółdzielni Usługowej (MSU) w Bydgoszczy, do której należy parking.

- Kierujemy pojazd na specjalny parking w każdym przypadku konieczności zabezpieczenia go dla potrzeb postępowania karnego - uściśla Monika Chlebicz, rzecznik KWP.

W święta parking pęka w szwach

Zdarza się, że na plac przy ul. Boya-Żeleńskiego trafiają nawet pojedyncze części, skonfiskowane przy okazji wykrycia tzw. dziupli.

Zazwyczaj na parkingu stoi nie więcej niż pięćdziesiąt. zabezpieczonych samochodów. Są jednak okresy, gdy trafia ich tu znacznie więcej.

- W ubiegłoroczny długi weekend przy okazji święta zmarłych policja zatrzymała tylu pijanych kierowców, że przy Boya-Żeleńskiego ich auta już się nie mieściły (jest tu 80 miejsc - red.) i część musieliśmy przewozić na drugi podobny parking, przy ul. Andersa w Fordonie - wspomina wiceprezes MSU.

Nie chce podać dobowych stawek za postój - zasłaniając się tajemnicą - ale przyznaje, że parkowanie tu tanie nie jest.

- Koszt znacznie przewyższa średnią opłatę za normalny parking (15-20 zł/dobę - red.) - wskazuje Stanisław Wierzchowski.

Trabant za kilka tysięcy

Dlatego zdarza się, że właściciele nie odbierają samochodów.

- Mamy w tej chwili kilkanaście pojazdów, po które nikt się nie zgłasza i nikt już raczej tego nie zrobi, bo koszt postoju wielokrotnie przekroczył ich wartość - mówi przedstawiciel MSU i podaje przykłady wartych kilkaset złotych maluchów i trabanta.

- Trabant stoi na naszym parkingu już ponad rok, więc właściciel musiałby wydać fortunę na jego odbiór - śmieje się prezes Wierzchowski.

Aż się rozłożą...

Zapomniane auta prawdopodobnie stać będą na placu póki się nie rozsypią, bo właściciel parkingu nie ma prawa nic z nimi zrobić.

- Poza tym złomowanie też kosztuje, a kto nam za to zwróci? - pyta retorycznie Stanisław Wierzchowski.

Część kosztów postoju pokrywa policja.

- Płacimy tylko do czasu, aż pojazd zostanie formalnie uznany za dowód rzeczowy w sprawie - zastrzega jednak Monika Chlebicz z KWP.

Za pozostały okres należność powinien uregulować właściciel auta. Nie można go jednak zmusić do jego odbioru.

- W takich przypadkach o losach pojazdów zabezpieczonych na parkingu decydują sądy i prokuratury, które są ostatecznie ich dysponentem - podaje rzeczniczka wojewódzkiej policji.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marcin
Witajcie ludzie to zlodziejstwo zeby za holowanievzaplacic prawie 500 zl to absurt zwyka laweta bieze 200 zl idzie sie dogadac ludzie pisac skargi
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska