- Gdzie jest premier Tusk, który przed laty zapowiadał, że korupcję będzie wypalał gorącym żelazem?
- Deklaracje polityczne często rozmijają się z rzeczywistością. Każdy wyborca to wie i odczuwa na własnej skórze. Aferę w dolnośląskiej PO należałoby wyjaśnić szybciej i spektakularnej. Część działaczy PO chciała unieważnienia wyborów i zarządu komisarycznego.
- Politycy powinni być odpowiedzialni za słowa?
- Jak najbardziej, ale pamięć wyborców jest - niestety - bardzo krótka. Rozliczamy polityków rzadko - co cztery lata i to właściwie w wyborach pośrednich - głosując na listy, a nie na kandydatów. Przez to politycy wiedzą, że mogą sobie pozwolić na więcej opowieści niż treści.
- Jarosław Gowin porównuje Donalda Tuska do Leszka Millera z czasów afery Rywina, a publicyści przypominają mu, że mógł zrobić więcej, gdy był ministrem sprawiedliwości.
- Jarosław Gowin wiedział, że wokół każdej partii władzy narasta grupa interesów. I to trzeba - jak zapowiadał premier - wypalać gorącym żelazem. Naciski, niejawne układy zawsze istnieją, a partia władzy ma ich tyle, że z korupcją wewnętrzną trzeba walczyć na każdym kroku. Nie przypominam sobie, by Jarosław Gowin pełniąc krótko tekę ministerialną wysyłał takie sygnały do członków PO. Szukając swojego miejsca politycznego, znając struktury PO - Gowin - jak wcześniej Palikot - punktuje błędy Platformy. Jego prawo i moralny obowiązek, ponieważ wie więcej niż my o mechanizmach w PO. Odnoszę jednak wrażenie, że jego działania są "pod publiczkę".
- Wyborcy patrzą na to wszystko i po raz kolejny dochodzą do wniosku, że wszystkim politykom zależy tylko na dopchaniu się do "żłobu" dobrze płatnych posad.
- Wyborca wybiera mniejsze zło. Z badań wynika, że wiemy, że polityka nie jest czystą grą, tylko grą interesów, ale wybieramy bardziej przewidywalne ugrupowania, w których jest mniej tych układów.
- PO już stacza się po równi pochyłej?
- Z punktu widzenia marketingowego Donald Tusk działa w miarę racjonalnie. Po utrzymaniu Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisku prezydent Warszawy słupki sondażowe PO poszły w górę, dlatego premier chce teraz przyschnięcia afery na Dolnym Śląsku - choć z punktu widzenia obywatelskiego jej wyjaśnienie byłoby konieczne! Przy słabej opozycji jest szansa, że PO, nawet ze słabszym wynikiem, utrzyma się przy władzy.