W dwóch pierwszych meczach Polacy wygrali w Gdańsku 6:5 z Koreą po dogrywce i 5:1 z Ukrainę. O pierwsze miejsce zmierzyli się z także niepokonanym Kazachstanem. O zwycięstwie gości zadecydowała już 1. tercja. Goście, 16. drużyna światowego rankingu, szybko osiągnęli przewagę i potrafili wykorzystać błędy w obronie podopiecznych Jacka Płachty. W 9. minucie pomylił się bramkarz Rafał Radziszewski, który stracił krążek po wyjściu w pole gry, a do pustej bramki trafił Kiryłł Sawicki. Tuż przed końcem pierwszej tercji goście skorzystali ze złego wyprowadzenia akcji Polaków prowadzenie Kazachów podwyższył Anton Petrow.
Potem mecz się wyrównał, a z czasem to gospodarze osiągnęli przewagę (36:20 w celnych strzałach). To był bardzo ważny mecz dla Bartosza Fraszko, który w drugiej tercji strzelił swojego pierwszego gola dla pierwszej reprezentacji. Młody napastnik Nesty Mires debiutował w tym turnieju w narodowych barwach, został powołany w ostatniej chwili po kontuzjach i chorobach kilku starszych hokeistów.
- O powołaniu dowiedziałem się kilka dni przed turniejem. Kilku zawodników nie przyjechało na zgrupowanie z powodu kontuzji, więc dostałem telefon z pytaniem, czy jestem gotowy. Oczywiście byłem i tak znalazłem się w kadrze - mówi Fraszko.
W ostatniej tercji była szansa na wygraną, ale biało-czerwonym zabrakło zimnej krwi: Filip Komorski nie trafił do pustej bramki, w ostatniej akcji meczu krążek odbił się od poprzeczki.
Trener Jacek Płachta mimo porażek bardzo chwalił swój zespół - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, dominowaliśmy przez dwie tercje. Jedynie w pierwszej mieliśmy za duży respekt do przeciwnika, ale potem zaczęliśmy grać agresywnej. Zawodnicy zostawili serca na lodzie, szkoda mi ich. Chciałem podziękować drużynie za zaangażowanie i walkę - powiedział szkoleniowiec.
Przed Polakami jeszcze jeden taki turniej w lutym, a potem już bezpośrednie przygotowania do Mistrzostw Świata.