- Zaczęło się od niedużego bólu w kolanie na treningu. Masażysta był przekonany, że to naciągnięcie mięśnia, ale nie chcieliśmy ryzykować i wysłaliśmy Whitney na badania - mówi Krystyna Bazińska, dyrektor Energi.
Amerykanka pojechała do Poznania, do wybitnego specjallisty dr. Jacka Jaroszewskiego. Niestety, diagnoza była najgorsza z możliwych: zerwane więzadła w kolanie, konieczność operacji i długa rehabilitacja.
Bays karierę koszykarską na parkiecie wznowiła po urlopie macierzyńskim. Przed przyjazdem do Torunia intensywnie pracowała nad formą w USA, może zbyt intensywnie. W tym sezonie już nie zagra. Kontrakt z Energą został rozwiązany (zdążyła zagrać w "Katarzynkach" tylko jeden sparing), a koszykarka wkrótce wraca do Ameryki, gdzie będzie się leczyć.
Energa Toruń szuka dwóch koszykarek
- Uważam, że byłaby jedną z najlepszą skrzydłowych w lidze, jeśli nie najlepszą. Byliśmy niezwykle szczęśliwi, jak zobaczyliśmy co potrafi. To wielki pech klub, ale przede wszystkim Whitney. Płakała w drodze z Poznania do Torunia. Liczyła, że to będzie jej przełomowy sezon, czuła się z dzieckiem szczęśliwa w naszym mieście - mówi Bazińska.
Wihtney Bays byłaby ozdobą polskiej ekstraklasy kobiet. Galeria jej zdjęć >> TUTAJ <<
Energa musi teraz szukać nowej skrzydłowej, wciąż także nie ma w składzie środkowej. Bazińska podkreśla, że w budżecie wiele pieniędzy nie zostało na te dwa wzmocnienia. - Szukamy ostrożnie, musimy znaleźć zawodnika taniego i dobrego - mówi.
W weekend Energa w okrojonym składzie sprawdzi formę w turnieju towarzyskim w Druskiennikach.