
Przypomnijmy, od poniedziałku w szpitalu trwa strajk. Od łóżek pacjentów odeszła połowa lekarzy. Dzisiaj, w środę, od rana pacjenci z oddziału obserwacyjno-zakaźnego są przenoszeni na oddział neuroinfekcji i schorzeń przewodu pokarmowego, bo jedyna lekarka z pierwszego z nich poszła na zwolnienie.
Zdaniem Krzyżanowskiej nikt nowy nie chce pracować w toruńskim szpitalu, bo dyrekcja oferuje zbyt niskie pensje. Strajkujący z tego powodu lekarze odrzucili jednak dzisiaj ofertę spotkania negocjacyjnego z wicemarszałkiem Hartwichem.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Urząd Marszałkowski orientuje się już o możliwości ewakuacji pacjentów szpitala zakaźnego do innych szpitali i przychodni.
Beata Krzemińska, rzeczniczka urzędu, zaprzecza tym doniesieniom i mówi, że jedynym z rozważanych scenariuszy jest zatrudnienie lekarzy, którzy zastąpiliby strajkujących medyków. Sprawą strajku w zakaźnym zajmuje się tez toruńska prokuratura, która zbada czy protest jest legalny.