Nowy "Kodeks wyborczy" przewiduje, że oprócz tradycyjnych niedziel, urny mogą być też dostępne i w soboty. Decyzję podejmuje prezydent RP. Sławomir Nowak, minister kancelarii Bronisława Komorowskiego przyznał, że rozpatrywany jest wariant dwudniowych wyborów. Wstępną decyzję poznamy jeszcze w marcu. Poprzedzą ją konsultacje w różnych środowiskach. Nowak nie kryje, że taka opcja jest całkiem możliwa. Bo dwudniowe wybory zawsze podnoszą frekwencję.
Wiadomo już, że stanowczym przeciwnikiem tego rozwiązania jest szef PiS Jarosław Kaczyński. Podkreśla, że po pierwszym dniu głosowania różne ośrodki polityczne będą znały wyniki badań. I możemy mieć do czynienia z przedsięwzięciami, chociażby w internecie, które zakłócą ciszę wyborczą. Nie sądzi też, by w znaczący sposób wpłynęło to na frekwencję.
Koalicjanci się podzielili
- Przed naszym wejściem do Unii Europejskiej zorganizowano w Polsce dwudniowe referendum w tej sprawie - podkreśla lider kujawsko-pomorskiej PO, poseł Tomasz Lenz. - Frekwencja była znacznie wyższa niż w głosowaniach, które trwały jeden dzień. Należy dać szansę udziału w wyborach większej liczbie obywateli. Choćby tym, którzy wyjechali tego dnia z rodzinnych miejscowości.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek nie kryje, że bardziej jednak przychyla się do jednodniowego wariantu. Bo kto rzeczywiście chce głosować, to niedziela z powodzeniem mu na to wystarczy. Ale jest też kwestia dodatkowych kosztów, także zabezpieczenia lokali i urn w nocy z niedzieli na sobotę. A co sądzą w tej sprawie inni politycy PSL?
- Mamy podzielone zdania - przyznaje poseł. - Ale nie zamierzamy kruszyć kopii w tej sprawie. Bo i tak decyzję podejmie prezydent Komorowski.
Poseł się boi. Chaosu!
- Jestem za pozostawieniem wyborczej niedzieli - oświadcza lider kujawsko-pomorskiego PiS, poseł Łukasz Zbonikowski. - Polski system wyborczy nie jest przygotowany do dwudniowego wariantu, jego wprowadzenie grozi chaosem. A też i koszty byłyby podwójne, choć frekwencja na pewno o tyle by się nie zwiększyła. Moim zdaniem, najwyżej o parę procent.
- Jednodniowe wybory wystarczą, trzeba tylko odpowiednio dopasować godziny głosowania - mówi poseł SLD Anna Bańkowska. - Bo jeśli ktoś chce przyjść, to na pewno przyjdzie. A jakoś nie chce mi się wierzyć, by ten drugi dzień nagle zmobilizował tych wszystkich, którzy dotychczas byli nieobecni. I nie ulega wątpliwości, że ten dotychczasowy wariant jest z pewnością znacznie tańszy.
Czytaj e-wydanie »