To z uwagi na sąsiedztwo WojewódzkiegoSzpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, gdzie prowadzi się terapię osób uzależnionych od alkoholu. - Przyjęcia na oddział są we wtorki, a zainteresowanie jest dość duże. Dlatego pacjenci przyjeżdżają do Świecia już w poniedziałek wieczorem. Niektórzy nie mają gdzie przenocować i wtedy u nas znajdują schronienie - wyjaśnia Chareński.
- Zawarliśmy umowę z dyrekcją szpitala, że pomagamy takim osobom dotrzeć do schroniska - dodaje Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - Dotyczy to też pacjentów, którzy zakończyli leczenie, ale mają problem z powrotem do domu.
- Nocują u nas, a potem staramy się im zorganizować dojazd do domu, z reguły kupujemy im bilet - uściśla Chareński.
Przeczytaj także: Na Dzień Matki syn przyszykował jej niespodziankę. Wyrzucił ją z domu
Pacjenci szpitala psychiatrycznego to jedyna, nieprzewidywalna grupa podopiecznych schroniska w Świeciu.
Liczba pozostałych jest do oszacowania. - Siarczysty mróz sprawił, że większość znanych nam bezdomnych zdecydowała się na noclegownię. Jak się ociepli, z pewnością wrócą w swoje miejsca - zakłada Chareński.
- Już po pierwszych mrozach sprawdzaliśmy ich miejsca bytowania i np. po znalezionym tam chlebie zorientowaliśmy się, że kilka dni temu opuścili je w obawie przez zamarznięciem - potwierdza komendant.
Wespół z pracownikami Ośrodka PomocySpołecznej i policjantami ze Świecia, strażnicy kontrolują ogródki działkowe. -Mieszka na nich kilka osób, ale ich bezpieczeństwo nie jest zagrożone - zaręcza komendant. - Pomocy udzielaliśmy tylko jednemu panu, ale nie chodziło o niego, tylko o psy, które przygarnął. Dotąd radził sobie z ich karmieniem, znajdując resztki w śmietnikach. Gdy przyszedł mróz, nie mógł nic znaleźć, więc dowieźliśmy mu karmę - opowiada Witt.
I tradycyjne apeluje o sygnały, gdyby ktoś natknął się na osobę bezdomną, bez dachu nad głową.
Czytaj e-wydanie »