![Bezdomni. W noclegowniach dla nikogo nie zabraknie miejsca [pdf]](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/fb/e7/55ebf5cebe017_o,size,445x270,q,71,h,c01572.jpg)
(fot. infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński)
Piątkowy wieczór. Pod rondem Jagiellonów w Bydgoszczy próbuje rozgrzać się troje bezdomnych - dwóch mężczyzn i kobieta.
- Nie chcecie iść do schroniska?
- Piliśmy wino, ale za chwilę pojedziemy na Zygmunta Augusta, może nas wpuszczą. W zeszłym roku zimą zmarł nasz kolega. Odmroził sobie nogę i nie chciał iść do lekarza. Zatkały mu się żyły i umarł.
Schroniska w regionie od kilku dni przyjmują więcej podopiecznych niż zwykle, ale i tak nie wszyscy chcą się do nich zgłaszać. Zaledwie czterdzieści osób zdecydowało się zamieszkać na zimę w schronisku im. Brata Alberta w Inowrocławiu. Pozostali szukają ciepłego kąta w piwnicach, na działkach lub na dworcach. - To ich wybór. Mogliby przezimować u nas. Wszystkie łóżka są zajęte, ale w korytarzu mamy materace. Są koce i ciepła zupa - zapewnia Wiesława Paszkiewicz, prezes Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta.
W szwach pęka prowadzona przez siostry zakonne ochronka we Włocławku. Jest tu ponad 150 miejsc dla bezdomnych, ale od kilku dni przebywa tu 180 osób, w tym osiemnaście kobiet. Dla niektórych trzeba było ustawić łóżka na korytarzach. Tadeusz Cybulski mieszka tu od 3 miesięcy. - Wcześniej mieszkałem w Osięcinach i pracowałem w Elanie. Pracę straciłem kiedy zaczęli redukować zatrudnienie. Później zabrali mi mieszkanie. Schronisko było dla mnie ostatnią deską ratunku. Cieszę się, że święta spędzę tu, a nie pod mostem. Są tu dobre warunki, tylko trochę rygor czuć, bo nie można pić alkoholu.
Właśnie tego rygoru boi się Ryszard Kalinowski, 50-letni bezdomny z Torunia. - Żeby sobie uprzyjemnić życie sięgam po butelkę. A koledzy do picia zawsze się jacyś znajdą. Nawet w największe mrozy staram się nie nocować w schronisku. Tam trzeba być trzeźwym, a to nie zdarza mi się za często.
W grudziądzkim schronisku jest jeszcze dziesięć wolnych miejsc. - Co chwilę ktoś dochodzi lub odchodzi - tłumaczy Mieczysław Wacławski, szef placówki. - Każdy bezdomny otrzyma u nas ciepły posiłek. Rano i wieczorem.
Noclegownia przy ulicy Fordońskiej w Bydgoszczy, prowadzona przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ma spory nadkomplet. - Jest 198 osób, a powinno być około 140. Ale w ostatnich dniach doszło zaledwie sześć osób. Przywieźli je strażnicy miejscy - informuje dyżurny pracownik noclegowni.