Schroniska i noclegownie dla bezdomnych w województwie kujawsko-pomorskim. Mają jeszcze wolne miejsce?

„Lokatorzy” schroniska dla bezdomnych mężczyzn w bydgoskim Fordonie mieszkają tutaj nawet kilkanaście lat. Inni - zaledwie kilka dni. Jeżeli pojawiliby się następni bezdomni, miejsce dla nich się znajdzie. - W tutejszym schronisku przebywa teraz 40 panów, a miejsc mamy łącznie 50 - mówi Maciej Zabielski, dyrektor schronisk dla bezdomnych w Bydgoszczy. - Noclegownia liczy tak samo 50 miejsc, z tego zajętych jest od 30 do 33, zależnie od dnia.

Schronisko dla kobiet na Bartodziejach w Bydgoszczy także oferuje 50 miejsc, natomiast pod koniec grudnia pozajmowanych jest 37.

Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn (ul. Skłodowskiej-Curie) w Toruniu posiada 65 miejsc. Wszystkie są zajęte. W tej samej lokalizacji funkcjonuje noclegownia, która teoretycznie gwarantuje pobyt dla 50 mężczyzn.

- Nocuje natomiast 55 bezdomnych - przyznaje pracownik placówki. - Dodatkowym osobom zorganizowaliśmy więc posłania na materacach w świetlicy.

We włocławskim schronisku przy ul. Karnkowskiego, prowadzonym przez Caritas Diecezji Włocławskiej, znajdzie się miejsce jeszcze dla kilku, nawet kilkunastu ludzi. - Zimy są coraz łagodniejsze, co ma przełożenie na mniejszą liczbę naszych podopiecznych - zaznacza Zabielski. - Ziąb nie kieruje tylu potrzebujących do środka.

Jego słowa potwierdza pracownik placówki w Toruniu. - Jakieś 10 i więcej lat temu zdarzało się, że mieliśmy na stanie około 100 bezdomnych w wybrane dni w sezonie zimowym. W ostatnich latach rzadko kiedy mamy tyle osób zimą. Przedtem nie obowiązywała Ustawa o pomocy społecznej w obecnej postaci, nie było także rejonizacji odnośnie bezdomnych. To znaczy, że mogli oni zatrzymywać się w placówkach dla nich przeznaczonych bez względu na to, z jakiego obszaru pochodzą.

Jeśli bezdomny chce pójść do schroniska, musi mieć dwa dokumenty. Po pierwsze - dowód osobisty, a po drugie - zaświadczenie o ostatnim miejscu stałego zameldowania na terenie gminy, w której mieści się schronisko. Niektórzy pracownicy socjalni, też z naszego regionu, wytykają absurd aktualnych przepisów. - Wspomniana ustawa o pomocy społecznej uzależnia przyznanie samorządowej pomocy bezdomnemu od miejsca jego ostatniego zameldowania. Bierze się pod uwagę adres domu, którego ten człowiek od dawna już nie ma.

Bezdomni, którzy koczują pod wiatami przystankowymi, w zsypach na śmieci czy kanałach, rzadko kiedy godzą się na pobyt w schronisku. Powód jest przeważnie jeden: w placówce nie wolno pić alkoholu, a zazwyczaj są to osoby uzależnione. Z drugiej strony, strażnicy miejscy i policjanci, odwiedzający bezdomnych, zimą niemal za każdym razem proponują im przewiezienie do schroniska. Tyle że bezdomni również prawie zawsze odmawiają, a nie można umieścić ich w schronisku wbrew ich woli.

Przykładowo: jeżeli potrzebujący dwa lata temu mieszkał w Toruniu i w tym mieście był zameldowany, ale później stracił mieszkanie, to i tak przysługuje mu miejsce w placówce na terenie Torunia. Gdyby nadeszły siarczyste mrozy, to bezdomni nawet bez dokumentów zostaliby wpuszczeni do placówki. Formalności zostaną załatwione chociażby nazajutrz.
Urząd wojewódzki w Bydgoszczy prowadzi „rejestr miejsc, w których gmina udziela tymczasowego schronienia w schroniskach dla osób bezdomnych, schroniskach dla osób bezdomnych z usługami opiekuńczymi, noclegowniach oraz ogrzewalniach”. Przed świętami Bożego Narodzenia w tej bazie znajdowało się 360 pozycji.