- Na początku, jak umieściłyśmy tę informację, to było parę osób, które stale do nas dzwoniły i prosiły, by donieść do nich książki, ale z czasem to zainteresowanie się zmniejszyło - mówi Beata Machajewska. - Teraz są może dwie osoby, które co jakiś czas dzwonią. Szkoda. Myślałyśmy, że będzie większy odzew i zainteresowanie przez dłuższy czas.
Informacje są w bibliotece i na Facebooku. - Ci, którzy nas odwiedzają, wiedzą - mówią bibliotekarki. - Ale być może są tacy, którzy nie są do nas zapisani, więc o tym nie słyszeli.
Zaczęło się spontanicznie. Córka pewnego pana przychodziła, mówiąc, że tata jest już taki chory i nie będzie mógł przychodzić o własnych siłach. - Wtedy w trójkę pomyślałyśmy, że można coś takiego zrobić. Tej pani o tym powiedziałyśmy - mówi nasza rozmówczyni.
Zasadą jest, że książki noszą panie z biblioteki. I to na przykład w drodze do pracy. - Dzieliłyśmy się obszarami, tak jak mieszkałyśmy, gdzie nam bliżej - mówi Machajewska.
W bibliotece nie ma barier architektonicznych, ale dla schorowanych, niepełnosprawnych dojście może być kłopotem. Kto wie, może teraz do biblioteki zapiszą się nowi czytelnicy, którzy nie wiedzieli o akcji.
Cóż, ubywa młodych czytelników, ale przybywa dorosłych. Głównie to osoby przechodzące na emeryturę.
Od ub.r. biblioteka w poniedziałki, środy i czwartki jest otwarta od 9 do 17, we wtorki i piątki (dni targowe) od 8 do 15. Jest dużo czytelników spoza Czerska. - Otwieramy godzinę wcześniej, a to dla nich pomoc. Mogą zostawić książki, by zrobić zakupy, a w drodze powrotnej wybrać nowe książki.
Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?