Szpital prawie w całości „zacovidowany”
Mamy listopad i sytuacja nie ulega poprawie. Szpital w Bielsku Podlaskim przyjmuje rekordowo dużo pacjentów z koronawirusem.
- Na chwilę obecną (8.11) mamy 117 pacjentów z COVID-19. Pod respiratorami walczy 11 osób – informuje Mirosław Reczko, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Także jest bardzo ciężko. Praktycznie wszystkie oddziały zajęte są Covidem. Udało nam się utrzymać jedynie ginekologię i ZOL oraz 5 łóżek na pediatrii oraz SOR.
W związku ze wzrostem zakażeń i liczby osób wymagających hospitalizacji bielski szpital musiał stopniowo ograniczać działalność innych oddziałów i przekształcać je na potrzeby pacjentów zakażonych Sars-CoV-2. Wszystkie oddziały - wewnętrzny, zakaźny, chirurgia, ortopedia oraz rehabilitacja - zostały „zacovidowane”.
- Dzięki temu powiększyliśmy bazę łóżek covidowych o prawie 50 i teraz mamy ich łącznie 149 – szacuje dyrektor szpitala. – Nie przewidujemy kolejnego zwiększania ich liczby, bo po prostu nie mamy już ich skąd brać. Jeśli sytuacja pogorszy się, to będziemy liczyć na naszych sąsiadów.
Podobna sytuacja panuje w białostockich szpitalach, które również muszą poszerzać bazę łóżek covidowych kosztem innych oddziałów. Piszemy o tym szerzej w artykułach:
Pacjenci, którzy byli leczeni wcześniej w „zacovidowanych” oddziałach zostali przeniesieni do innych placówek w regionie lub wypisani do domów (do domów skierowani zostali głównie rekonwalescenci poddawani rehabilitacji).
- Bardzo chcieliśmy uniknąć takiej sytuacji i jak najdłużej utrzymywać leczenie pacjentów z innymi chorobami niż COVID-19. Do pewnego momentu udawało nam się to, ale teraz potrzeby są ogromne – przyznaje Mirosłąw Reczko. - Inne szpitale powiatowe biorą na siebie znacznie mniej pacjentów covidowych – ok. 30-40, maksymalnie 50. U nas jest ich kilka razy więcej. Choć faktem jest, że w naszym powiecie mamy dużo zakażeń.
Przypomnijmy, że jeszcze pod koniec października powiat bielski był na drugim miejscu w kraju pod względem średniej zachorowań z 7 dni w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Gorzej było tylko w Białymstoku.
Ogromna większość pacjentów to niezaszczepieni
Na 113 pacjentów bielskiego szpitala, którzy hospitalizowani byli w piątek (5.11), 34 to osoby spoza powiatu bielskiego. Do szpitala przy ul. Kleszczelowskiej 1 odsyłani są pacjenci z powiatu białostockiego oraz Białegostoku, gdzie notuje się najwięcej zakażeń w całym województwie. Zdarzali się też mieszkańcy powiatu siemiatyckiego oraz wysokomazowieckiego.
- Pacjenci, którzy do nas trafiają to osoby w ciężkim stanie. W ogromnej większości są niezaszczepieni – zwraca uwagę menedżer bielskiej placówki. - Mamy całe rodziny i małżeństwa, które razem chorują. Ci ludzie tłumaczą, że nie zdążyli się zaszczepić. To tragedia.
Przeczytaj też:
Powiat bielski nie może poszczycić się dobrymi statystykami zaszczepionych przeciwko COVID-19. Najwięcej osób w pełni zaszczepiło się w gminie Brańsk (miasto) – 42,7 proc. oraz Bielsk Podlaski (miasto) – 42,4 proc. Najmniej – w gminie Orla - 34 proc. oraz Bielsk Podlaski (gmina wiejska) – 34,1 proc. Przypomnijmy, że średnia krajowa to 52,4 proc.
Mniejsza śmiertelność i delikatny spadek przyjęć
Mirosław Reczko przyznaje, że pomimo ogromnego obłożenia szpitala pacjentami covidowymi, śmiertelność jest niższa niż podczas poprzednich fal pandemii:
- Podsumowaliśmy październik i okazało się, że na prawie 200 przyjęć mieliśmy 34 zgony. Ta liczba oscyluje w granicach 16 proc. i jest o wiele lepsza niż w roku ubiegłym. Uważam, że to zasługa większego doświadczenia w leczeniu choroby i dużej ilości aparatów tlenowych wysokoprzepływowych, które w wielu przypadkach ratują pacjentów przed respiratorami.
Szpital obecnie zużywa ogromne ilości tlenu. W ciągu trzech dni poszło ok. 5 ton. Wszystkie turbiny pracują pełną parą. Dzięki temu udaje się uratować ok. 85 proc. chorych.
Przeczytaj też:
Kolejną pocieszającą informacją jest to, że po ostatnim weekendzie (6-7.11) liczba pacjentów powiększyła się jedynie o 4 osoby.
- Wcześniej po weekendach trafiało do nas po kilkanaście osób – przyznaje dyrektor. - Na razie jednak trudno ocenić, czy to jednorazowy spadek czy zapowiedź stabilizacji lub nawet poprawy sytuacji. Kolejne dni i tygodnie pokażą, jak to wszystko będzie wyglądać.
Szpital leczy i zaopatruje też migrantów
Do bielskiego szpitala – oprócz mieszkańców powiatu oraz sąsiednich miejscowości – trafiają też migranci. To efekt sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
- Praktycznie codziennie mamy po kilku migrantów – informuje Mirosław Reczko. - To przeważnie osoby różnej nacji z Iraku i Syrii – Kurdowie, Izydowie, sunnici iraccy. Spektrum jest szerokie.
Przeczytaj też:
Przeważnie pobyty migrantów kończą się na jednej dobie. Jedynie dwóch Kurdów musiało pozostać w bielskim szpitalu przez dwa dni. Medycy robią wszystko, aby im pomóc. Ze wsparciem przychodzą też zwykli ludzie.
- Migranci trafiają do nas wycieńczeni, teraz już z odmrożeniami – mówi dyrektor szpitala. - Pomagamy im medycznie i pozamedycznie. Mamy tu swoje łańcuchy wsparcia zarówno ze strony firm, stowarzyszeń, jak i osób prywatnych, którym jesteśmy bardzo wdzięczni. Ubieramy migrantów, dajemy im wyprawki oraz dodatkowe jedzenie. Zwykle bowiem ci ludzie potrzebują prawie wszystkiego – od skarpetek i bielizny, po nakrycia głowy. Nikogo nie wypuszczamy niezaopatrzonego.
