Biznesmen stanie przed sądem, 
bo przejechał sarnę

To będzie interesujący proces. Sprawa dotyczy bowiem znęcania się nad zwierzętami. Prokurator dał wiarę świadkom i oskarżył przedsiębiorcę, że ten umyślnie najechał na sarnę.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Zarzuty są z art. 35 ust. 1 w związku z art. 6 ust. 2 pkt. 1 ustawy o ochronie zwierząt. Był lipiec, trasa z Charzyków do Chojniczek. Lato, więc pogodnie. Widoczność bardzo dobra. Tomasz Sz. jechał swoim maserati, wozem, które uchodzi za luksusowe. Niewielu na nie stać, więc na chojnickich ulicach niewiele takich też można spotkać. Na środku jezdni ...siedziała sarna, co było widać. Sz. miał się podobno nawet zatrzymać, ale potem ruszyć i wjechać na zwierzę.

Skąd o tym wiedzą śledczy? Byli świadkowie. Kilka osób. Jak mówi „Pomorskiej” Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach, zaparkowali wcześniej na poboczu i po prostu tam stali. Widzieli więc, co się dzieje. Nie mogli uwierzyć, co się wydarzyło.

Służby namierzyły Sz., bo świadkowie go rozpoznali. - Oskarżony nie przyznaje się do winy - mówi prokurator.
Sprawa będzie rozpatrzona w zwyczajnym trybie przed sądem. Takiego procesu jeszcze tu nie było, i ze względu na charakter ewentualnie popełnionego przestępstwa, i osobę oskarżonego.

Sarna nie od razu zginęła. Męczyła się. Trzeba było ulżyć jej cierpieniom i wezwać weterynarza. Nie miał wątpliwości, że zwierzęciu nie można już pomóc. Gdy termin wokandy będzie znany, do sprawy wrócimy.