Czytaj też: Bat na armię urzędników, którzy popełniają błędy
- W maju tego roku weszła w życie ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa. Szumnie zapowiadano, że to jest przełom i krok w dobrym kierunku. Jednak skorzystanie z tych przepisów zapewne należeć będzie do rzadkości - twierdzi Przemysław Wolski, radca prawny z Kancelarii Prawniczej "Lege artis Kuropatwiński Lewicki" w Bydgoszczy.
Błędy urzędników. Ustawowo, jak wcześniej
Tylko na pierwszy rzut oka zmiany wprowadzają większą odpowiedzialność majątkową urzędników za błędy, bo z dotychczasowej 3-krotności miesięcznej pensji, odszkodowanie sięgnąć może nawet jej 12-krotności. Tymczasem po bliższym zapoznaniu się z ustawą okazuje się, że pozycja osób poszkodowanych niewiele się zmieni.
Czytaj też: Urzędnik z Alaksandrowa Kujawskiego do przedsiębiorcy: - 200 tys. zł albo śmierć!
Będą oni mogli, jak dotąd, pozywać Skarb Państw na ogólnych zasadach, a więc w przypadku wyrządzenia szkody, będącej efektem niezgodnego z prawem zachowania.
- Dopiero bowiem wypłacenie danemu podmiotowi przez Skarb Państwa odszkodowania, to podstawa do wszczęcia procedury, która będzie miała na celu odzyskanie do budżetu pieniędzy od urzędnika, który zawinił - dodaje radca prawny.
Rażące błędy urzędników, czyli nie wiadomo jakie konkretnie
Sedno w tym, że warunkiem odpowiedzialności osobistej urzędnika jest orzeczenie, w którym sąd uzna, że prawo zostało naruszone w rażący sposób i można mu przypisać winę. Tylko, że w Polsce nie ma legalnej definicji "rażącego naruszenia prawa."
- Dlatego urzędnicy mogą nadal spać spokojnie - uważa Przemysław Wolski. - Sądy są powściągliwe w uznawaniu naruszeń prawa za rażące i nic nie wskazuje, że to się zmieni. Nie spodziewałbym się więc częstego stosowaniem przepisów ustawy.
Czytaj też: Błędy urzędników zniszczyły firmę JTT Computer. Ma dostać 45 mln zł odszkodowania. Zapłacą je... podatnicy
